środa, 12 września 2012

Rozdział 64: Kopciuszek część II

Szybko jednak okazało się, że nie ma pojęcia o czym Paulina i Fox rozmawiali, ani co się wydarzyło.
–    Ile można czekać na mrozie aż raczysz ją obudzić i o wszystkim powiadomić?! - spytał Alex nieznacznie podnosząc głos.
–    Jak ty tu wszedłeś? - Paulina musiała przyznać iż ją również to zajmuje.
–    Oscar mnie wpuścił, acz niechętnie. Musiałem przeczekać aż Shadow wyjdzie, bo gotów mnie zabić na miejscu. Tak więc musiałem sobie odmrażać...- spojrzawszy na Paulinę urwał.
–    Wybacz – zaczął Fox, jakby nie miał z tym nic wspólnego, a wszystkiemu winna była siła wyższa. - Nie byłem w stanie jej rozbudzić, poza tym trochę się rozgadaliśmy... - Fox jeszcze długo by się tłumaczył, ale Alex uciszył go rzucając w niego poduszką, która jak żywa zaczęła go lekko podduszać.
Podczas gdy chłopiec-lis walczył z jaśkiem, Alex zwrócił się do Pauliny.
–    Powiedział ci chociaż, po co tu przyszedł?
–    Em...- Dziewczyna była delikatnie mówiąc skołowana. - A o co chodzi?
–    Paweł przekonał Cinnabara, by puścił go na bal – wyjaśnił czarodziej. - Jeśli chcemy mu towarzyszyć musimy się pośpieszyć i coś zaplanować.
Paulina z początku nie wiedziała co powiedzieć. Bal, a więc szansa na dowiedzenie się czegoś o Meridianie, a może nawet odzyskanie  dwóch pierścieni.  Nie mogła tego przegapić, jednak ciągle miała szlaban, który na dobrą sprawę zaczął się dopiero wczoraj i miał zakończyć się dopiero po powrocie rodziców. Shadow nie puścił by jej nawet na zwykłą względnie bezpieczną potańcówkę, a co dopiero na wejście do przysłowiowej jaskini lwa.
Teraz już rozumiała dlaczego Fox nie miał czasu wprowadzić w życie czegoś ambitniejszego. Jeśli oni wszyscy biorą w tym udział to jest to faktycznie priorytet.  Niestety i bez balu Paulina miała za dużo na głowie by wprowadzić jakikolwiek plan zemsty w życie. Tak jak przewidział Alex, Fox z pomocą różdżki pozbył się poduszki-mordercy. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że nie może myśleć i planować w takich warunkach w jej sypialni było o dwóch chłopaków za dużo.
–    Mogli byście wyjść? - Widząc, że Fox zamierza coś powiedzieć podniosła głos. – Oscar !!
Alex teleportował się, a Fox pożałował, że nie może pójść w jego ślady. W drzwiach stanął czarnowłosy kuzyn Pauliny i zmierzył chłopaka nieprzyjaznym spojrzeniem, gdyż nie przypominał sobie, by go wpuszczał. Paulina nie zamierzała kryć Foxa, zresztą była pewna, że sam da radę. Wyrzuciwszy nieproszonego gościa z pokoju, czarnowłosy przyjrzał się dziewczynie.
–    Słońce już wstało, a ty jeszcze nie ubrana? - Trzeba pamiętać, że zimom brzask ma miejsce po siódmej.

Nastolatka w odpowiedzi rzuciła w kuzyna poduszką i dopiero, gdy ten ze śmiechem zamknął za sobą drzwi, wygrzebała się spod kołdry.  Niecały kwadrans później stała przed lustrem związując włosy w dwa kitki. Wyglansować nieco jak para czerwonych rogów, ale były konieczne podczas prac domowych, a w szczególności w gotowaniu.
Paulina nie wiedziała co myśleć o tym wszystkim, co zaszło w jej pokoju. Do tej pory czuła do Foxa dziwną mieszanką przyjacielskiej sympatii,  jednocześnie nie do końca mu ufając. Teraz gdy już wydawało jej się, że wie czego można się po nim spodziewać on wyszedł z czymś czego zupełnie nikt nie mógł przewidzieć, przy czym miała wrażenie, że ten pocałunek nie był tym czym on go nazwał – zemstą, tylko jakimś bardzo zdesperowanym, kłopotliwy sposobem zwrócenia na siebie uwagi.


Zbiegając ze schodów przypomniała sobie co powiedział o Alexie i wówczas nagle się zatrzymała w pół kroku. Wiedziała, że miał rację, ale nie sądziła, że to widać.
Zwykle gdy ktoś jej się podobał, była w stanie jasno wskazać cechę wyglądu, lub charakteru która to powodowała, ale w tym wypadku było inaczej. Miała tylko niejasne przeczucie, że coś ich łączy.
Co do Foxa istniał cień szansy, że odpuści jeśli zauważy, że jego przyjaciel to odwzajemnia.
„Ale tak się nie stanie, bo Alex ma mnie gdzieś, a w każdym razie nie widzi mnie w ten sposób...” - ta myśl ją nieco zdołowała, ale nie zamierzała flirtować, czy walczyć o względy kogoś kto uważa ją za dziecko. Westchnęła - „Z resztą jeśli jakaś siła wyższa zaciągnęła mnie do tego świata to nie po to bym tu flirtowała.” - To postanowiwszy ruszyła do kuchni w celu sklecenia spóźnionego śniadania. Tam czekały ją dwie niespodzianki.
Pierwsza to taka, że nie zastała smoków z czego wywnioskowała, iż Paweł rozpoczęła trening na głodniaka. Poczuła, że jest jej go żal. Ostatnio często się o niego martwiła, a to dlatego gdyż z klasowego kolegi awansował na zaszczytne miano przyjaciela, choć istniało wiele sekretów, których nadal by mu nie zdradziła.
Drugą niespodzianka jaką zastała po przekroczeniu progu kuchni to to iż wszystkie słoiki i pomniki straciły wszystkie etykietki jakimi dotąd były opatrzone. Teraz na pierwszy rzut okaz trudno było odróżnić dżem od buraczków, czy sproszkowanego serca żaby, które podobnie jak oczy traszki i ogon padalca znalazły się wśród przypraw.
„Nawiasem mówiąc ciekawe, czy oni kaleczyli te zwierzęta przed, czy po śmierci.” Wzdrygnęła się - „ A może ponazywali te rzeczy tak dlatego, że łudząco przypominały swe odpowiedniki, a w rzeczywistości to tylko takie rośliny.”
Po zastanowieniu wolała tego nie sprawdzać. Oczywiście domyślała się kto wpadł na tak „błyskotliwy” plan utrudnienia jej życia. Fox  w jej mienianiu nic by nie zyskał tak dziecinnym posunięciem, natomiast Laura unosząc się pod sufitem, między Pauliną a drzwiami, nie ukrywała wesołości, przez co łatwo dawało się zgadnąć kto jest winny.
–    Lepiej się pośpiesz. Shadow nie będzie szczęśliwy jeśli się dowie, że się obijasz.
„On nigdy nie jest szczęśliwy” - pomyślała Paulina, przewracając oczami, gdyż jeszcze nigdy nie widziała by jej wuj się choć uśmiechnął.
–     A ja nie omieszkam mu o tym powiedzieć - dokończyła Laura.
–    Nie masz nic do roboty. Na przykład...poruszania jak przedmiotami w jakimś innej części domu, albo    ponownie się zaśmiała i rozpłynęła.
W pokoju było potwornie zimno. Przez otwarte na oścież okno wpadały białe śnieżynki i wirowały po kuchni razem ze zdartymi ze słoików nalepkami. Paulina jęknęła.
„Niech mi ktoś powie, że dzisiejszy dzień to tylko zły sen. Jak ja mam walczyć z ta przeźroczysta zarazą. Co ona do mnie ma?”
Przywołanie wspomnienia z dnia, gdy pierwszy raz się spotkały nic jej to jednak nie rozjaśniło. Szybko zamknęła okno i wyzbierała kartki z podłogi. Kładąc je na blacie zastanowiła się na głos.

"Jak je teraz właściwie przyporządkować?" - Rozmyślając bawiła się włosami, które będąc zawiązane nieco ją drażniły.
–    Co tu się wydarzyło? - pytał Oscar wchodząc przez drzwi prowadzące do salonu.
Paulina odwróciła się do nich nie bardzo wiedząc co powiedzieć. 
- Problemy z gotowaniem? Nie przejmuj się nikt nie jest mistrzem od razu. Z tego co wiem Violett też wiele spaliła zanim załapała. Raz mojej mamie robienie gołąbków szło tak kaleczenie, że postanowiła użyć magii. Skończyło się tak, że danie dosłownie wyfrunęło przez okno i to bez naszej pomocy. 
- Nie o to chodzi - starała się mówić do Oscara zupełnie ignorując Foxa. - Kartki się pomieszały. Nie wiem po czym odróżnić słoiki.
–    Może spróbuj na węch – zaproponował Fox nie zrażony tym, że dziewczyna traktuje go jak powietrze.
–    Bardzo chciałbym zobaczyć jak za pomocą węchu odróżniasz pieprz od papryki. - zwróciła się Alex oparty o framugę drzwi tuż za Oscarem, do Foxa po czym zaśmiał się krótko. Światło odbiło się od jego zielonych oczu, które skanowały pomieszczenie. - Ostatnio zachowuje się nieznośnie. Chyba z nią porozmawiam. - Mówiąc to udał się z powrotem w stronę salonu, a stamtąd drzwiami na korytarz.  Co prawda nie wymówił jej imienia na głos, ale wszyscy wiedzieli kogo ma na myśli.
–    Laura tu była? - Oscar rozejrzał się jakby spodziewając się, że jeszcze ją ujrzy. - Do tej pory siedziała zamknięta w toalecie powodując powódź, ale widać jej przeszło. - Razem z Foxem pomógł jej ogarnąć etykiety, ale nie zamierzał jej dalej pomagać.
–    Musisz sobie dalej radzić sama. Na tym polega twoja kara. Fox. Tobie i Alexowi też nie wolno jej pomagać w wykonywaniu jej pracy.
–    Zrozumiano – odparł Fox niemal salutując.
–    Żadnej magii – podkreślił Oscar.
–    No wiesz co... My mielibyśmy używać tak szlachetnej sztuki do tak prymitywnych zajęć? - Fox przybrał pozę niewiniątka, ale to ani trochę nie przekonało Oscara.
–    Ja mam co robić, ale Szczęściarz będzie was obserwować, a on wyczuwa magię na  kilometr. 

Po jego wyjściu Fox  spytał Paulinę o jej listę zajęć na dziś. Ona choć najchętniej by się do niego nie odzywała wymieniła mu wszystko.
–    A ja myślałem, że to dla Alexa Shadow był wredny. To ja zmykam przekazać Alexowi zakaz Oscara. Jakoś się spotkamy.
Paulina nie miała pewności ani co Fox knuje, ani jak i gdzie się spotkają, skoro ona nie może opuszczać domu, ale machnęła na to ręką.  Wszyscy zjedli już śniadanie, lub je zignorowali, jednak Shadow trzeba było zanieść posiłek, albo go na niego zawołać. Oba opcję jej się nie podobały. Denerwowało ją, że jej stryj sam pewnie jeszcze nie wie która godzina, a wymaga od niej by wstawał o świcie i w dodatku by robiła za nieopłacaną służbę. 




Po śniadaniu, sprzątaniu kuchni i salonu, myciu naczyń,  zamiataniu korytarzy i paru innych zajęciach ruszyła schodami na drugie piętro. Tam znajdowały się para drzwi. Jedne prowadziły do malutkiego korytarzyka z obrazami i drabinką na strych. Nie były zamknięte, ale zwiedzać zapomnianego strychu, ani patrzących ze ściany portretów. Za drugimi znajdowała się biblioteka, z dokładniej ciemny przedsionek.  Po bokach Paulina miała stare zapajęczone i zakurzone książki które od podłogi po sufit zapełniały zapełniały cała przestrzeń pozostawiając jedynie ścieżynkę pozwalającą iść dalej, do czytelni.  Tam w lewą ścianę wbudowany był kominek, przed którym stały kanapy, pufy fotele. Koło nich również znajdowało się nie mało makulatury. Po prawej pod oknem stało stare biurko pełne małych karteczek, a przed nim ozdobne krzesło z czarną poduszką. Na podłodze znajdował się niegdyś ciemno czerwony, obecnie brązowy dywan.

Dziewczyna przypomniała sobie wskazówki Oscara.
- Możliwe jak najmniej wyrzucaj. Wszystko może mieć jakąś wartość. 
"Skoro tak to dlaczego wygląda to tak jakby nikt tu nie wchodził od co najmniej dwustu lat?"
- Środki czystości znajdziesz w drodze na strych i w łazienkach - powiedział jej wczoraj Oscar. - Regału z książkami bez tytułów nie musisz sprzątać. 
- Przykro mi, że to tak się skończyło. 
By przekonać się o jaki regał mu chodziło przeszła kilka kroków i doszła do prostego drewnianego łuku, za którym znajdowała się właściwa część biblioteki. 
Z początku po bokach miała dwa długie i wysokie regały zapełnione oprawionymi w skórę dziennikami i pamiętnikami, którym w myślach nadała miano cegłówek. Nagle zapałała nienawiścią do wszystkich swych przodków, którzy lubowali się w opisywaniu swego życia. Dotarłszy do skrzyżowania które tworzył ustawiony w poprzek regał, ruszyła w lewo. teraz po jednej stronie miała rzędy regalików  ustawionych równolegle do tego z dziennikami. Po kilku krokach  zrozumiała, że to misce to istny labirynt, a ciasne przejścia ledwie pozwalałby wyminąć się dwójce ludzi.  Wszystkie regały miały książki z tytułami i plakietki opisujące jakie kategorię powinno się na nich znajdować. Stanąwszy z tyłu  ustawionego w poprzek regału, znalazła cztery szafki o szklanych drzwiczkach. W nich również znajdowały się lektury z tytułami na grzbietach. Szafki zostały zakluczone, ale Paulina miała do nich klucz. Wiedziała, że tam znajdują się książki ze świata w którym się wychowała. 
Ziewnęła kilka krotnie. W takich miejscach zawsze chciało jej się spać. Miała to po ojcu. Nie można było wymagać od czternastolatki by lubowała się w takim zajęciu.  Nie pałała miłością do książek, kojarzyły jej się ze szkołą i nudą.
Zanim okrążyła regał i wróciła do punktu wyjścia, udało jej się również znaleźć bezimienny zbiór ksiąg. Paradoksalnie mimo iż znajdował się najdalej od wejścia, był najczystszy i najczęściej odwiedzany. Na zakurzonej podłodze odbijały się ślady butów.  Paulinę przeszedł dreszcz, ale postanowiła zignorować to zjawisko. W końcu miała teraz udawać grzeczne dziecko, a taki nie myszkują i nie są wścibskie, prawda? 
 
________________________________________________________


Prawdopodobnie będzie jeszcze jedna część tego rozdziału, chyba że podłącze ją już do kolejnego, ale to zależy jak długi wyjdzie. 


Wątki miłosne będą ukazywać zwykle w sposób raczej humorystyczny, więc nie spodziewajcie się nie wiadomo jakiego zakończenia.





sobota, 8 września 2012

Rozdział 64: Kopciuszek część I

Na zewnątrz biały puch kusił obietnicą  walki na śnieżki, jeżdżenia na sankach, lub lepienia bałwana. O tym jednak Paulina mogła sobie tylko pomarzyć. Nastolatka intensywnie wpatrywała się w roztwór, który konsystencją barwą, a niekiedy smakiem i zapachem do złudzenia przypominał błoto. Brązowa breja w garnku nie wyglądała za apetycznie mimo, że wszystko robiła według instrukcji. Wyjmując szum chochlą z cedzakiem  zastanawiała się, dlaczego jej zupa nie wygląda jak zupa.  
Gotowanie i sprzątanie było karą Pauliny za ucieczkę, którą po części wymusiło brak Violett. Ktoś musiał to robić. Gdyby na początku posłuchała stryja znajdowałaby się obecnie na północy. Teraz wyjazd już jej nie groził. Sara pojechała bez niej.
Shadow nie miał kogo wysłać z Pauliną do klasztoru. Oscar był zajęty, smoki trenowały, a Alex znajdował się na jego czarnej liście, po tym jak Shadow się dowiedział, że nie tylko nic nie zrobił by ją przyprowadzić z powrotem, ale jeszcze dołączył do „przygody” która narażała jej bezpieczeństwo. 

Z resztą Alexa podobnie jak i reszty czarodziei Paulina nie widziała od kiedy  zasnęła w leśniczówce na Lunanor. 

Paweł smacznie spał. Jego podświadomość obdarzyła go kolorowymi snami, tak różniącymi się od otaczającej go bezwzględne i okrutnej rzeczywistości. Leżał tak do chwili gdy do zajmowanego przez niego pokoju nie wpadł jego starszy brat.
–    Wstawaj śpiąca królewno. Pora na trening - wołał   Cinnabar dosłownie zrzucając swojego młodszego braciszka z łóżka.
Czerwony smok nie od razu uwierzył w przepowiednie, którą tłumaczył się Paweł, ale po kilku niekontrolowanych wybuchach śmiechu i wysłuchaniu wszystkich świadków, musiał przyznać, że może coś w tym jest.

- Jak tak dalej pójdzie, to świat będzie zgubiony - tak Cinnabar skomentował to jak Paweł próbując wstać uderzył się w stolik tak, że wszystkie znajdujące się na nim przedmioty pospadały, dając Paulinie kolejny powód do zamiecenia podłogi. 
"Nie ma to jak wsparcie rodziny" - Chłopak zastanawiał się co było gorszę kpiny ze strony starszego brata, czy sposób w jaki próbował mu pomóc. 
Podniósł się i już rozbudzony szybko się ubrał i razem wyszli. 
Od kiedy Cinnabar uwierzył w słowa przepowiedni przygotował dla przyszłego Wybrańca morderczy trening.
Paulinie z początku wydawało się nieco nie fair, że musi dla nich przygotowywać posiłki, ale jak zobaczyła fragment tych smoczych ćwiczeń doszła do wniosku, że po tym również nie miałaby siły przyrządzić  sobie coś do jedzenia, szczególnie będąc wiecznie nie najedzonym smokiem.

Trudno powiedzieć które z nich miało gorzej.  




Laura, poltergeist mieszkający w dworze, nie spuszczała z Pauliny wzroku i nie ukrywała swej niechęci do nastolatki. Nierzadko sztuce, naczynia i garnki unosiły się w powietrze, lub upadały gdy ich potrzebowała, a różne śliskie rzeczy znajdowały się na podłodze przez co często się ślizgała i przewracała.
–    To ty coś dosypałaś, prawda?- spytała czerwonowłosa zjawy, na co ta uśmiechnęła się tylko złośliwie.
–    Nie moja wina, że taka kiepska z ciebie kucharka.
Paulina  westchnęła. 

Po takim dniu marzyła jedynie o chwili snu, jednak subtelnie irytujące odgłosy jej to uniemożliwiały. Nie zamierzała jednak skarżyć na ducha. Chciała to załatwić sama. 

W nocy śniła o Sora. Młodszy brat Amber uratował jej życie, gdy zaatakowały ją zarażone wilka. Niedawno dowiedziała się, że pół elf nie żyje, a ona nie zdarzyła nawet mu porządnie podziękować. Wiedziała, że będzie jej go brakowało, choć nie znali się za dobrze ani długo. Pierwszy raz zobaczyła go kilka tygodni temu w Aurelwood, tam nie zamienili z sobą ani jednego dłuższego zdania. Potem gdy przyszedł do dworu myślała o nim jak o jednym ze Strażników, a z pewnych powodów nie czuła się wśród nich specjalnie swobodnie. Wyjątkiem był moment gdy razem z amber tańczył do jego magicznej muzyki.
Sprawiał wrażenie miłego, ale to zniknęło gdy po wypadku Amber, zaczął wymyślać o Alexie niestworzone rzeczy twierdząc, że takie potwory nie powinny istnieć itp. Z pewnością bardzo się martwił o siostrę. Nienawidził się za to, że zostawił ją samą, że pozwolił by do tego doszło, że potem nie mógł nic dla niej zrobić. Możliwe że tą nienawiść przeniósł w końcu na Alexa, by poczuć się lepiej. Zresztą jakby nie patrzeć czarodziej miał w tym trochę swej winy. Mimo to Paulinie się to nie podobało.
To takie dziwne gdy umiera ktoś kogo się za dobrze nie znało. Kogoś kogo śmierci się nie spodziewało, a która została obwieszczona tak nagle i niespodziewanie.
–    Sora nie żyje – walnął prosto z mostu czerwonooki pół smok. - Zabił go Cień.

Gdy Paulina zobaczyła reakcja Amber na te słowa, zacisnęła pieści i myślała, że zaraz zsiądzie z konia Oscara i przywali temu bezdusznemu smoczysku. Czy on serca nie ma? Jak można powiedzieć to takim tonem komuś kto był z Sora spokrewniony. Co prawda istniała szansa, że Cinnabar o tym nie wie, ale w oczach Pauliny wcale go to nie usprawiedliwiało.
Oscar próbował załagodzić sprawę. Amber nie rozpłakała się co prawda publicznie, ale miało się wrażenie, że ta wesoła elfka już nigdy się nie uśmiechnie, a słońce właśnie dla niej zgasło.
Paweł natomiast na wieść o śmierci swej mistrzyni – przekazanej już nieco delikatniej – wyglądał na zdenerwowanego, jakby za moment miał zrobić coś głupiego, jak ucieczka i próba zemsty na Cieniu.
Prawdopodobnie dlatego  jego starszy brat obecnie  szykuje mu najróżniejsze treningi by ten mógł się wyładować. 
Paweł zawsze był impulsywny, ale Paulina nigdy nie patrzyła na niego jak na mściciela, czy cokolwiek podobnego, gdyż jednocześnie z pewnością nie potrafiłby zabić kogokolwiek z premedytacja.
W pierwszym zamieszkanym mieście rozdzielili się i od tej chwili Paulina miała już nigdy nie zobaczyć ani Ciernia, ani Amber.
Wszyscy znani jej młodzi czarodzieje przepadli jak kamień w wodę, jednak jak się okazało nie na długo, gdyż już z rana Paulina miała w swym pokoju niezapowiedzianego gościa.

Psotka cichutko oddychała, śpiąc w łóżeczku z gąbki do mycia naczyń zamiast materaca z czystą ściereczką do kurzu jako kołderką; w szufladce komody stylizowanej na miniaturowy pokoik. Zimową porę wróżki mają w zwyczaju przesypiać, a po pierwszym opadzie śniegu, nikt nie miał serca by ją budzić.
Paulina sennie wyczuła, że temperatura w pokoju spadła o co najmniej dwa stopnie i poczuła wiatr na twarzy. Przewróciła się na drugi bok i wówczas wyraźnie usłyszała cudzy oddech całkiem niedaleko swojego lewego ucha.
Łóżko stało tak, że zagłowię stykało się ze ścianą, po prawej mijać okno, po lewej drzwi. Skoro leząc na prawym boku czuła wiatr musiał on pochodzić z okna, a te z pewnością zamknął przez spaniem, bo by zamarzła w nocy. Podejrzewała o psikusa Laurę, jednak duchy nie oddychały, a ona wyraźnie prócz mroźnego wiatru czuła ciepły powiew.
Trochę potrwało nim złożyła to wszystko do kupy – ludzie z samego rana przeważnie nie są skorzy do logicznego myślenia i analizowania – ale gdy już jej się to udało otworzyła oczy i zaskoczona zdała sobie sprawę, że widzi Foxa.  Nie wiedziała co on planuje, ale jego uśmiech nie podobał jej się.
–    Wyglądasz uroczo gdy śpisz.
–    Jak ty tu się dostałeś?
Fox nie  mógł przepuścić okazji, by pochwalić się swoimi umiejętnościami specjalnymi. Najpierw udał, że się zastanawia.
–    Muszę przyznać, że masz tu niezłą ochronę. Ten dom jest od niedawna jak forteca, pełna magicznych zabezpieczeń. Nawet Cień nie był by w stanie przedrzeć się przez zabezpieczenia nie wzniecając alarmu.
–    Do rzeczy – pośpieszała go zniecierpliwiona, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Fox wstał z klęczek i usiadł na skraju łóżka.
–    Jako lis przekopałem się pod barierą. - Paulina nie wiedziała, że Fox potrafi się przemieniać, ale zważywszy na jego uszy i ogon, które od czasu do czasu się pojawiały, nie zdziwiło jej to. -  Pod ziemią, bariera wykrywa tylko czarną magię, a z tej się nie składam. Przekradłem się tak, by  nikt mnie nie widział. Wszyscy prócz Szczęściarza, który mnie zna prawie od dziecka spali, więc to również nie było trudne. - Psisko w przeciwieństwie do swojego pana, z czego Paulina wnioskowała, że większość daimonów pod względem charakteru jest przeciwieństwem swych czarodziei. -  Potem wystarczyło wspiąć się do okna i pozbyć się zaklęcia ochronnego tak by nie zaalarmować osoby, która je tam umieściła, a musisz wiedzieć, że te w twoim oknie jest najsilniejsze ze wszystkich w całym domu. Nie można przez nie wyjść, ani wejść nie uwalniając alarmu, a szkło jest jak diament – nie do stłuczenia, czy choćby zarysowania. - Nie zamierzał jej mówić jak działają jego magiczne wytrychy, które odziedziczył po ojcu. Powiedział tylko, że nie ma takiego zamka, którego nie miałby otworzyć.
Jego tata też był włamywaczem i złodziejem. Wychował się w niemagicznym świecie, ale gdy trafił do Dragonterra i odkrył, że jest czarodziejem postanowił połączyć magię i swą wiedzę z czeskiego przestępczego półświatka. Swą przestępczą działalność zaprzestał dopiero poznawszy matkę Feliksa. Miała na niego spory wpływ, choć nigdy nie wyciągnęła z niego tego z skąd pochodzi i że istnieją jakieś światy poza tym.
Łamiąc prawo, lub pokonując magiczne zamki i zabezpieczenia Feliksa czuł się bliżej ojca, choć on pewnie nie pochwalałby takiego zachowania.

- Fajnie, a teraz wyjdź z mojego pokoju bym mogła się przebrać. - Owinęła się kołdrą tak jakby jej gruba piżama była przeźroczysta.
- Nie po to czekałem tyle czasu aż się obudzisz.
Wszystko wydarzyło się szybko. W jednej chwili myślała, że zamierza on się on odsunąć, a z rzeczywistości pochylił się i pocałował ją prosto w usta. Paulina  znieruchomiała z szeroko otwartymi oczami. Jeszcze nigdy nie miała takiego mętliku w głowie.
„Co on wyprawia?”
„Nie to za proste” - odezwał się Głos w jej głowie, aż poczuła coś jakby radość i ekscytację, lecz nie własną, a cudzą choć nie były to uczucia emanując z Foxa a z niej samej. Nie była w stanie tego opisać. - „Duszyczka sama się pcha.”
Zanim jednak właściciel tego mrocznego głosu zdążył coś „zrobić” pieczęć na ręce dziewczyny zapiekła i uczucie cudzej obecności ją opuściło. Odepchnęła Foxa.
Młodzieniec upadł na podłogę, ale szybko się pozbierał.
–    Co ty wyprawiasz?! - spytała wyraźnie wzburzona.
Oczami zwężonymi w szparki obserwowała, jak ten wstaje, nie kryjąc samozadowolenia. Gdyby spojrzenie mogło zabić to już dawno leżałby martwy. Nie był świadomy jak niewiele brakowało by zginął.
–    Wkurzona? - spytał.
–    Nie widać? – syknęła. 
–    W taki razie jesteśmy kwita.
–    Co? - spojrzała na niego jak na wariata.
–    Mój plan zemsty był znacznie bardziej skomplikowany i wymagał nieco czasu. W zaistniałych okolicznościach muszę się zadowolić tą rekompensatą.

„Jeśli myśleć, że ci to ujdzie na sucho to się mylisz.” - Paulina zaczęła już obmyślać plan zemsty przy czym uznała, że zwykłe uderzenie w twarz to za mało,  podanie środka przeczyszczającego jest za dziecinne, a zakopanie żywcem w śniegu za kłopotliwe. Knucie diabolicznej intrygi przerwała jej sama ofiara.
–    Powinnaś się cieszyć, że nie zrobiłem tego na oczach Aleksia... - Fox po raz koleiny popisał się swą zdolnością do błyskawicznej zmiany tematu. Tym razem jednak  Paulina nie od razu zapomniała o czym przed chwilą myślała.
–    Chyba raczej to ty powinieneś się cieszyć, że mój tata, tego nie widziała, albo nie nie dowiedział się od Shadow, bo by cię powiesił za to w co ja cię kiedyś kopnęłam. Zresztą co Alex ma do tego.
–    Jak to co? Lubisz go  - szepnął i uśmiechnął się jakby odgadł sekret skrywany przez nią tak głęboko, że sama jeszcze o nim nie wiedziała, co z resztą nie mijało się z prawdą.
Paulina  szybko zaczęła  zaprzeczać.

- Co ty bredzisz? Dlaczego miałabym...? - Zrobiła się czerwona do tego stopnia, że kolor jej twarzy niemal zlewał się z jej włosami, na co Fox wybuchł śmiechem. 
- Nie martw się. Nic mu nie powiem. Jeśli nie chcesz.
W tym momencie do pokoju wpadł Alex we własnej osobie z rządzą mordu w oczach.


___________________________________________________

W najbliższym czasie możecie odnieść wrażenie, że nie biorę pisania na poważnie, ale to tylko wrażenie XD.  
Może ta cała akcja wydaje się zupełnie nielogiczna, ale dalsza cześć rozdziału to wyjaśni...mam nadzieje.