sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 8: Ostatnia przepowiednia

„Jasnowidz zawsze potwornie cierpi, bo nie rozumie większości wizji. Niczego nie rozumie. Nie umie zmienić biegu wypadków, zanim nie staną się przeszłością. A potem jest już za późno. Ból rodzi nowe cierpienie.”

- Jeszcze raz. Do czego wam jestem potrzebny? - dopytywał się Alex dwójki Wyroczni.
Sara powoli powtórzyła to co powiedziała Paulinie, kiedy Alex mieszał proszek z czymś tłustym by stworzyć coś co pomogłoby Paulinie na jej twarz.
- Klemmentha ma możliwość śledzenia podróżny każdej Wyroczni. To środki bezpieczeństwa podjęte po tym jak pewnego razu porwano Evalionę, którą wy znacie jako Ewa. Porwano wówczas ją oraz jej przyjaciółkę Utrisse.
- Saro, nie mieszaj mu. Nie ważne skąd to się wzięło.
- Przeszłość jest równie ważne co chwila obecna i to co dopiero nastąpi. Aby sprawić by Paulina stała się widzialna dla głowy klanu musi przestać być Wyrocznią. To taka formalność... do której jest potrzebny, najlepiej mężczyzna. A tak się składa że ty...
- To tylko tak wygląda – zażartował Alex, który już wyczuwał w co chcą go wmanewrować. - po prostu gdzieś mi się zapodziała spódnica i torebka.
- Po pierwsze nawet z makijażem i spódnicą, byłaby z ciebie szpetna kobieta, a po drugie czy nie lepiej zaczekać na Daniela? – wtrąciła się Paulina widząc niechęć znajomego. - Kiedy zauważy, że nie ma mnie w moim pokoju i zorientuje się w sytuacji to na pewno się domyśli, że jesteśmy tutaj – upierała się Paulina.
Alex również znał Daniela, ale nie spodziewał się go w tym miejscu, choć wiedział, że jego dobry znajomy z dzieciństwa, jest obecnie Strażnikiem. Daniel był uczniem Eberronda i dalszym kuzynem Pauliny, choć nie wiadomo, czy ktoś uświadomił Paulinę o tym drugim fakcie.
- On się spóźni – obwieściła Sara. - Bardzo spóźni. Umknie mu cała ceremonia i nawet więcej. Widziałam jednak ja cię dogania jeszcze nim dojdziesz.
Alex przyjrzał się obu paniom.
- Jakby to delikatnie powiedzieć... - zaczął zwracając się do Pauliny. - Nie zrozum mnie źle. Lubię cię, ale bardziej jak przyjaciółkę... Po dzieciństwie w klasztorze rude po prostu kojarzą się z moją niańką i nie są w moim typie. To była straszna baba. – Przeszedł go dreszcz. - Poza tym nie za zimno tutaj na takie „formalności”? Poza tym w takich warunkach nie da się pracować...
- Bogowie dajcie mi cierpliwości. - Paulina przejechała ręką po twarzy załamana całą sytuacją.
Cała trójka wiedziała jakie krążą ploty na temat Ceremonii Zerwania. Skoro wizje mogły mieć jednie dziewice logiczne wydawało się co zrobić należy, by je trzeciego oka pozbawić.
Dopiero kiedy Sara upomniała go, że nie mają za dużo czasu, Alex roześmiał się i przyznał że wie iż rzeczywistość mocno rożni się od plotek. Zgodził się i wyciągnął do Pauliny rękę, którą dziewczyna ujęła w swoją, posyłając mu jednocześnie wściekłe spojrzenie. Sara tymczasem zaczęła wypowiadać słowa, skierowanych do bogów.
Kobiety z klanu Wyroczni często umierały podczas narodzin obdarzonych bliźniaczek, lub bliźniaków gdzie tylko dziewczynka jest obdarzona. Ceremonia powstała by przed zrzuceniem celibatu zobowiązać dowolnego przedstawiciela płci brzydkiej, by zobowiązał się chronić dziecko które odziedziczy dar widzenia. Bynajmniej nie musiał być powodem dla którego Wyrocznia pozbywała się swego daru. Prędzej, czy później przypadała mu po postu rola swego rodzaju wujka, który miał za zadanie przetransportować następczynie obdarzonej z punktu, A do klasztoru, o ile brzemienna wcześniej się tam nie udała.
„Skoro nawet smok i demon nie dali rady zabić Pauliny to coś mi mówi, że nie będę miał wiele do roboty, a gdyby nawet nie to jakie problemy może sprawiać noworodek w podróży?” - motywował swą decyzję Alex.
Paulina myślała o swojej matce, która oddała swe trzecie oko dla ukochanego. Nastolatka miała właśnie znacznie bardziej praktyczny i pozbawiony romantyzmu powód.
Sara wysłuchawszy ich deklaracji dotknęła ich złączonych dłoń. Dopiero za trzecim razem jej się udało, bo na ślepo miała trudności z wyczuciem odległości. Gdy Alex myślał, że ceremonia już się skończyła źrenice Pauliny rozszerzyły się do granic, jak do granic, przez co jej oczy przypominały mu dwie czarne studnie. Jej spojrzenie błądziło przed siebie jakby widziała przez wszystko na wylot. Sara stała tuż za nią w razie, gdyby ta miała zemdleć. Wizje zawsze pojawiały się tylko we śnie, dlatego czarodzieja zaskoczył ten finał. Wszystko trwało jednak bardzo krótko i o zaskoczyło Sarę, Paulina ledwie się tylko zachwiała. Ceremonia dobiegła końca, a jednak jeszcze jakiś czas nikt się nie poruszył, nie wiedząc co dalej.
- A więc – przerwała ta niezręczna ciszę Paulina. - ykhym.. czas w drogę.
- Zobaczyłaś ją? - dopytywała się kapłanka.
W ostatniej wizji kobiety miały okazje zobaczyć swe córki, gdy jednak Paulina wzruszyła ramionami i pokiwała przecząco głową.
- Gratulacje – wtrącił się Alex i uznał za pewne, to o czym żadna nawet nie pomyślała. - To chłopczyk, lub dwóch, lub trzech...
- Nie planuje dzieci – warknęła, a Alex wybuchnął śmiechem.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem żywym efektem tego, że tego się czasem zaplanować nie da... Taka rada. Nie pozostawiaj dziecka samego sobie, bo nie wiesz jaki może z niego wyrosnąć wariat.
- Ty niczego nie rozumiesz... - szepnęła Paulina i przyjrzała się własnej zabandażowanej na całej długości lewej ręce.
Opatrunki ukrywały coś gorszego niż rana o czym chłopak nie mógł wiedzieć.


Sara odprowadziła ich na zewnątrz, dała Paulinie mieszek z pieniędzmi wyjaśniając, że jest to część finansów jej rodziców i uściskały się mocno. 
- Myślę że znasz swa drogę dużo lepiej niż ja – powiedziała na odchodnym Najwyższa Kapłanka. - Dążąc do celu nie zapomnij o tym co ważne i uważaj na siebie. 
Paulina podziękowała jej oraz Alexowi i wszystko wyglądało na to że cała trójka rozejdzie się w różne strony. Dziewczyna ruszyła przed siebie nie oglądając się za siebie. 
Podczas pożegnania Alex miał opory przed pozostawieniem niewidomej samej sobie w środku lasu, ale gdy ta zaczęła mówić coś o wierze i bożej ochronie, po prostu dal za wygraną. 
- Zapomniałabym – Sara wyciągnęła z torby notes w twardej skórzanej oprawie. - Powinieneś to mieć. Nie musisz tego czytać, ale powinieneś to trzymać przy sobie. Jesteś urodzony pod zodiakiem Wagi, więc uznajmy, że to prezent urodzinowy. 
- Co to jest? - Wziął przedmiot do ręki, ale nie dostrzegł na okładce żadnego tytułu, podobnie z drugiej strony. 
- Jeśli naprawdę będziesz chciał odpowiedzieć sobie na to pytanie, po prostu otwórz i przeczytaj. Domyślisz się. To niegroźne zapiski pewnej osoby... - Nie bez trudności, związanych z niewiedzą dokładnej odległości jaka ich dzieli, przytuliła się do niego na pożegnanie, co wprowadziło go w niemałe zdziwienie. 
„Czy zwykłe >pa< tym razem nie wystarczało? A może to taka tradycja kapłanek, że ściskają jubilata?” 
- Alex. Czeka cię długa i daleka podróż poza to co znasz, ale ja wierzę w ciebie, w was wszystkich równie mocno co w bogów, którzy nas prowadzą. Wasze pokolenie będzie burzą, która przetoczy się przez ten świat i zmieni go zupełnie. 
- Czyli powinienem się bać? Bo czuje emocjonalny dyskomfort na myśl, że ma od niego zależeć coś poważniejszego. 
- Pośpiesz się i dogoń Paulinę. - Odsunęła się i spojrzała tam gdzie spodziewała się jego twarzy. - Ona ciebie potrzebuje. 
Alex nie wiedział co powiedzieć na ten... rozkaz, to chyba odpowiednie słowo. Stał więc tak obserwując jak jego przyjaciółka z dzieciństwa znika pomiędzy pniami sosen. 
Meg dziobnęła go w ucho chcąc przekazać, by się ruszył w jakimkolwiek kierunku, byle tylko nie stał w miejscu, jak słup soli. Nie miało dla niego znaczenia czy będzie podróżował sam czy nie, więc ruszył w ślad za Pauliną, dogonił ją i jakiś czas szli obok siebie. Dziewczyna była tak zamyślona, że dopiero po kilku minutach go zauważyła. Alex wyjaśnił jej, że do klasztoru nie ma co wracać, bo Klammeth z pewnością już się domyślił kto stoi za zrujnowaniem mu dnia. Prędzej czy później musiał odkryć że cała historia, którą opowiadał Sarze jest zmyślona, smoki na pewno wspomną, że to czarodziej przekonał ich, że stanie na warcie godzi w ich honor, a dalej już z łatwością głowa klanu dopowie sobie resztę. 
W tym momencie Alex zdał sobie sprawę, że tego wszystkiego dokonał właściwie zupełnie bez użycia magii. Nie wykonał ani jednego uroku, nie licząc słabego uzdrowienia na twarzy Pauliny. Dumny z siebie zastanawiał się, czy Shadow też tak by potrafił w wieku dziewiętnastu lat.
Shadow, jego opiekun i swego rodzaju nauczycielem, choć w zasadzie jedyna rzeczą jakiej go uczył to kontrola. Za każdym razem twierdził, że chłopak nie jest gotowy na nic innego. Tak więc Alex zadowalał się podglądaniem lekcji, których udzielał on Violett, starszej o kilka lat pół-czarownicy. Dużo czytał i ambitnie dążył do tego, by przewyższyć swojego mistrza. Niestety Shadow umarł. Alex na dobrą sprawę nie zdążył nawet spytać się w jakich okolicznościowych. Obecnie rozpoczęcie tego temat wydało mu się nie na miejscu zważywszy na to że jego towarzyszka myślami była gzie indziej. Z drugiej strony nie miał pewności, czy dziewczyna cokolwiek wie. Podejrzewał, że to Żmije, czarni magowie na usługach Meridiany, lub pierwszy element we własnej osobie. 
- Słyszysz to ? - Paulina rozglądała się nerwowo dookoła. 
Usłyszeli tupanie, hałasy, ktoś pędził przez las i nie był to Daniel z którym mieli się spotkać. Kamyki na drodze drgały lekko, a ona widząc to zaczęła rozglądać się za jakąś kryjówką. Wokół nich rosły sosny, które nie stanowiły dobrego schronienia. Większość z nich była młoda i cienka, niewysoka. Musieli cofnąć się biegiem spory kawałek, by trafić na porośniętą mchem skałę, na tyle dużą i umiejscowioną na dogodną od ścieżki odległość, by się za nią schować. 
To najemnicy? 
- Tak. Założę się, że dokładnie ci sami. Musieli już się dowiedzieć, że zniknęłam z klasztoru i teraz będą krążyć wokół góry. 
- Tak jak podejrzewała, przed nimi przejechała grupa ludzi na olbrzymich bestiach, z których wilk był jednym z normalniej wyglądających. Alex nadal nie rozumiała dlaczego taka zgraja nie zostawia za sobą śladów. Przecież nie byli duchami. Może to on nieumiejętnie badał ślady? 
- Doprowadziłeś Sarę do wejścia tunelu? - spytała szeptem, kiedy upewniła się, że ich minęli. 
- Chciałem, ale... 
- Jakie „ale” ?! Jak mogłeś ją tak o prostu porzucić w nocy, w środku lasu? 
Tłumaczył jej, że Sara choć niewidoma, potrafi się poruszać równie sprawnie co on, a w nocy nawet lepiej niż on. Poza tym wejście do tunelu nie jest tak daleko. Ona tymczasem upierała się, że najemnicy mogą skrzywdzić Sarę, by wydobyć z niej informację o tym gdzie jestem. Nie dbają o świętości. Gdyby ktoś ich pytał nie przyznają się, że widzieli jakąś inną Wyrocznie jeśli nikt im za to nie zapłaci. Chciała się wrócić, ale Alex nadal ją trzymał, a on był przekonany, że Sara nie da się złapać, chyba że miałaby w tym swój cel, plan. Paulina zmierzyła go gniewnym spojrzeniem i wyrwała się z jego uścisku. 
- Chcesz ją zostawić?! 
Alex nie wiedział co odpowiedzieć na tak postawione pytanie. To brzmiało jakby twierdząca odpowiedź skazywała jego dobrą znajomą na pewną śmierć, a nie o to chodziło. 
- Twierdzę, że ona wie co robi. Chce dać nam czas - tłumaczył. 
Paulina tylko pokiwała głową z niedowierzania. 
- A ja się łudziłam, że przez brak czarnej krwi staniesz się ludzki. 
To powiedziawszy odwróciła się do niego plecami i pognała przez las, Alex patrząc za nią, nie musiał posiadać daru widzenia, by wiedzieć że źle się to skończy. Z drugiej strony również miał złe przeczucia. To pożegnanie jakie zafundowała mu Sara było co najmniej niepokojące. Stał jakiś czas bijąc się z myślami ostatecznie jednak również się wrócił, mając nadzieje, że Paulina ma jakiś dobry plan.

Brak komentarzy: