Był w pustce. Wokół nie było nic. Zupełnie nic. Nie dawało się odróżnić gdzie kończy się podłoga a gdzie zaczynają ściany, o ile takowe się gdziekolwiek znajdowały. Na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że przestrzeń ta nie ma końca, ale wiedział że wszystko je ma. Wszystko jest w jakiś sposób ograniczone. Tak strasznie pusto i zimno. Dopóki nie zauważył przed sobą kobiety. Mała ze czterdzieści lat, długie złote falowane włosy opadały jej prawie do pasa. Nie była przesadnie piękna, ale dobro promieniujące z jej oczu było w stanie napełnić nawet tą ciemną pustynie.
Uśmiechnęła się do niego i powolnym krokiem zaczęła się oddalać. Przez jakiś czas stał i patrzył za nią. Potem ruszył by ją dogonić wołał ją. Nagle na drodze stanęła postać, która nie zamierzała go przepuścić. Wychudła do granic możliwości zakapturzona staruszka z kosą w ręku. Wpatrywała się w niego pustymi czarnymi oczodołami. Wyciągnęła przed siebie rękę i długim kościstym palcem wskazała centralnie na niego. Przełkną ślinę i zaczął się cofać. Jednak odległość między nimi nie malała.
Na jego oczach kilka robaków przeszło z jednego jej oczodołu do drugiego. Obserwująca go postać była już w zaawansowanym stadium rozkładu. Czuć było od niej nieprzyjemny zapach zgnilizny. W pewnym momencie potkną się i upadł. Ciemna postać pochyliła się nad nim i przykładając wskazujący palec do jego czoła, surowym głosem wypowiedziała dwa słowa....
Alex owi nie śpieszyło się z obudzeniem się. Leżał nieprzytomny na tyle długo, że Paulina sama zdążyła się już wyspać i w miarę odpocząć psychicznie. Poznała również sporo ludzi z imienia. Haku wszystkich jej przedstawił. Najbardziej w oczy rzucił jej się pewien rudowłosy chłopak. Miał na imię Tobi. Wyglądał na osobę o irlandzkim pochodzeniu, choć jego imię średnio pasowało do tej teorii. Był niewiele od niej młodszy, miał góra trzynaście lat. Często się kłócił z Haku, który faktycznie okazał się być ze wszystkich najstarszy.
Gdy Majce znudziła się zabawa w pielęgniarkę i poszła leżakować, Paulina doszła do wniosku, że należało by rozplątać Alexa zanim ten przez przypadek się powiesi, na licznych długich, pasach materiału owiniętych wokół jego głowy.
"Nie ma co. Zdolne dziecko. Żeby takie węzły robić to trzeba mieć talent, albo co najmniej dwuletni kurs skończone" - pomyślała Paulina.
Nagle jej pacjent podniósł się gwałtownie nabierając powietrza. Zrobił to na tyle niespodziewanie, że uderzyli się w czoło. O ile przedtem bolała go głowa teraz już po prostu jej nie czuł.
- Co to za.....? Chcesz mnie udusić? - po tonie jego głosu poznała, że jest jeszcze bardziej nie w sosie niż poprzedniego dnia. Cienie pod oczami mimo wszystko nie zniknęły, nawet się nie zmniejszyły.
- Tak ogłuszanie, związywanie i duszenie irytujących opiekunek to moje hobby. Masz. - podała mu ostatniego owca jaki jej został.
- Mam nadzieje, że nie jest zatrute...- te można by rzec pytanie jej przypomniał, że znajduje się w krainie rodem z bajki Disneya. Po marudził, pytając skąd je ma, potem zjadł i dalej marudził. Chciała go o coś zapytać, ale nie wiedziała czy swoją niewiedzą nie zdradzi swojego pochodzenia. Chodziło jej głównie o Krąg.
"Może chociaż on wie co to jest."
- Nigdzie się nie roszę dopóki im nie pomożemy. - oburzyła się, gdy po dłuższej wymianie zdań ten ciągle się upierał by dać nogę.
Zdążył już ją wyciągną na zewnątrz, ale gdy dowiedziała się w jakim celi momentalnie się zatrzymała. Zdawało się że jej nogo przykleiły się do podłoża.
- Dlaczego to dla ciebie takie ważna?
- Te dzieci zostały bez rodziców, dorosłych, opiekunów. Sami sobie nie dadzą rady. -zauważyła Psotka
Dla Pauliny była to sprawa osobista. Zdążyła już polubić Haku i Majkę. Normalnie nie pakowała się w kłopoty, ale chciała im jakoś pomóc, choć odrobinę. Sama nie wiedziała skąd w niej ta chęć pomocy innym.
- Czy ja wyglądam jak członek organizacji charytatywnej? Od takich akcji są Strażnicy. - Alex ciągle zdawał się nie być przekonany.
- No wiem. Haku powiedział, że próbowali wysłać wiadomość, ale żaden gołąb pocztowy nie może opuścić miasta.
- Nic dziwnego. Ta ich bariera im to uniemożliwia. Przez nią nic to urodziło się na terenie miasta nie może się stąd wydostać. Ktoś musiał zmienić zaklęcie nim została aktywowana.
- Tylko ci co się tu urodzili.... - powtórzyła czerwonowłosa sama do siebie.
To co właśnie powiedział nie specjalnie do niej docierało. Bariery i zaklęcia to coś o czym nie miała zielonego pojęcia.
- Dlatego właśnie nic nas tu nie trzyma. Jeśli odczekamy odpowiedni moment i miniemy tych ludzi pogrążonych w transie....
- Czekaj no tak nie można. - pisnęła wróżka.
Dziewczyna zgadzała się z nią całkowicie. Odejść nawet nie spróbowawszy czegoś wymyśle, to jak poddać się na starcie.
- Czemu nie? Wątpię, by cię zatrzymali jeśli im powierz, że musisz już iść, a musisz, bo mamy napięty terminarz. Cała akcja powinna zająć jeden dzień. Nocowanie nie wchodziło w grę. Poza tym nie ma jak walczyć z armia ludzi, nie robiąc im przy tym krzywdy. Nie mamy również czasu, by próbować ich wrócić do normy...
- Więc powierzymy to zadanie komuś kto się na tym zna. - dokończyła nieco podirytowana.
- Jak chcesz tego dokonać?
Jak w odpowiedzi na pytanie na jego ramieniu pojawiła się Meg. Nie wiedzieć czemu Psotka pomyślała, że to był zamierzony efekt. Wymieniły między sobą spojrzenia.
- Mam pomysł. - uśmiechnęła się chytrze wyciągają kilka nasionek. Zwierze momentalnie zeskoczyło na ziemie przed nią i wlepiło w nie swoje czarne ślepia. Było głodne.
- Zaklinanie zwierząt to twoja praca czy hobby?
- Powiedzmy, że mam do tego talent. Nie wiedzieć czemu rodzice nigdy nie chcieli mi sprawić zwierzaka...- ugryzła się w język za to, że się tak rozgadała.
- Może dlatego, że się na nich wyżywasz. Wiesz jak z tond daleko do najbliższej centrali? Co najmniej dwa dni drogi.
- Da rade. - stwierdziła stanowczo - Prawda? Będzie dzielna. Taakk... - zwróciła się przymilnie do ptaka, głaszcząc po piórkach.
- No nie... Mam wysłać swojego zwierzaka prosto w ręce Strażników? Co jak smoki ją dopadną?
- Smoki?
- No wiesz... mam na myśli te ukryte-pół-SMOKI. - zamilkł, zamkną oczy i przez pewien czas się nad czymś zastanawiał. Podczas gdy dziewczyna udawała że przytoczenie nazwy mitycznych stworów, których istnienia się nie spodziewała nawet tutaj, wcale jej nie dziwi.
– Zgoda...
Z znikąd w jego ręce pojawił się mały zwitek papieru i czarne pióro. Używając podłogi jako stołu napisał prośbę o pomoc i ich namiary. Odeszli nieco od wejścia do mieszkania. Skręcili kilka razy i gdy znaleźli się w odpowiednim miejscu, gdzie nie było widać nigdzie wroga. Przywołał gestem kruka, który z niechęcią siadł na jego wyciągniętej ręce.
- Zaraz po doręczeniu im tego, masz uciekać. Spotkamy się w Dworze... - zwrócił się do Meg, która po chwili wystartowała w powietrze, z wiadomością przyczepiona do nóżki. Zręcznie wyminęła strefę zagrożenia i zniknęła im z oczu. Dłuższą chwilę wpatrywali się w niebo.
- Wezwaliśmy już pomoc. Teraz trzeba się tylko z tond wydostać. - stwierdziła ruszając przed siebie.
- Do wyjścia to w tę stronę – wskazał kierunek przeciwny do tego, w który zmierzała.
- Nie sami. Musi być jakiś sposób żeby ich stąd wydostać.
- Jeśli znajdzie się sposób to wreszcie pójdziesz?
- Masz jakiś plan ?
- Nie nazwał bym tego planem - odparł tajemniczo, po czym wyjaśnił - To nie jest pewne, ale bariera działa tylko na powierzchni wydaje mi się ze pod miastem powinny być tunele. Może znajda taki prowadzący pod nią i wyjść po drugiej stronie.
- Tam będą mogli bezpiecznie poczekać na pomoc.
- No zgoda, ale do kryjówki to także nie w tą stronę.
„No faktycznie.... Moja fantastyczna orientacja w terenie daje o sobie znać”
- No co.... jestem w tym mieście dopiero kilka godzin. Nie jest możliwe był w tak krótkim czasie nauczyć się rozmieszczenia ulic itp.
Na to czarodziej uśmiechną się kpiąco.
Po powrocie do kryjówki. wyjaśniła Haku i pozostałym swój (a właściwie Alexa) plan
- To też czarodziej nie mylę się? Skąd wiadomo czy nie jest po jego stronie, czy nas nie zdradzi? Poza tym wygląda jakby był równie dobrze możemy tam błądzić latami. - zaczną się awanturować Tobi.
- Jak na to wpadłeś?
- Sam fakt że podróżujesz z krukiem to wystarczający powód by ci nie ufać. Poza tym twoja osoba nie wzbudza zaufania.
„Widok kruka wskazuje na wiarę w mistycyzm i czarna magie. Sen o kruku zapowiada niepowodzenia. Dla młodej kobiety to symbol niewierności ukochanego. „- zacytowała w myśli fragment sennika-”Z tego można wnioskować, że kruk jest symbolem pecha, zdrady i czarnej magi, ale to tylko symbol.”
- Paulina do osób przesądnych nie należała i nic nie miała do czarnych zwierząt. Mimo iż powszechnie wierzono, że podobnie przynoszą nieszczęścia.
- No rany... słońce człowieka nie łapie i już robią aferę. - skomentował Alex robiąc urażona pozę.
- Dziewczyna osobiście uważała, że niechęć do jego osoby wynikała nie tylko z jego nietypowej karnacji, ale i wielu innych jego cech oraz całokształtu.
- Strach to nic złego. Tylko głupi się nie boi. Macie wybór czekać, aż was znajdą, albo spróbować uciec. - podjęła dyskusję z Tobim.
- Do tej pory nas nie znaleźli, czemu teraz mieliby nagle...
- Mam takie przeczucie. - przerwała mu - Ten drapieżny ptak mógł zobaczyć Meg. Co prawda specjalnie by ja wypuścić, wyszliśmy na zewnątrz, ale... - tym razem to chłopak nie pozwolił jej dokończyć.
- Czyli to wy ściągnęliście nam ich na głowę. To wasza wina, że musimy uciekać. - te oskarżenie nieco ją zirytowało, ale zachowała spokój w głosie, mimo że oczy ciskały błyskawice.
- Uważam, że lepiej jest zaryzykować i zadziałać, niż siedzieć ze strachem oczekując nieuniknionego. Już i tak nie macie nic do jedzenia, a za barierą macie las. Macie swoje domy, mieszkania.
- No zgoda, ale jeśli to on ma nas prowadzić...
- Hola.. nikt nie powiedział, że ja będę was prowadzić. Znam te podziemia jeszcze mniej od was.
- Przecież muszą być jakieś mapy lub plany w razie potrzeby ewakuacji. - wypaliła Paulina.
-Niczego takiego nie posiadamy..... - po dłuższej chwili zamyślenia dodał powoli – ale w bibliotece może coś znajdziemy. Tylko trzeba uważać by nas nie zauważył.
____________________________________________________________________________
Obawiam się, że nie mam cierpliwości do poprawiania tego fragmentu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz