Nie od razu zauważyła intruza. Zajęta rozmyślaniem nad ostatnią wizją i słowami Zythriana.
„Alexowi włos z głowy nie spadnie i nie odważysz się go tknąć czy wywołać Ataku dopóki będę wypełniał twoje polecenia. To działa również w drugą stronę. Skoro wywołano atak u mojego syna bez przyczyny ja nie muszę już wykonywać kolejnych poleceń.”
Wynikały z tego trzy wnioski. Pierwszy iż ataki wywoływane są przez demona, co już wcześniej podejrzewała. A po tym jak Drugi iż ojciec Alexa podpisał cyrograf by go chronić. Oraz trzecie iż tym ojcem był nie kto inny tylko Zythrian.
Te odkrycie oczywiście nie pojawiło się tak od razu. Wcześniej jeszcze jakiś czas analizowała wizje scena po scenie leżąc i wpatrując się w sufit. Zastanawiając się czy to co widziało nie było spowodowane gorączką. Czy naprawdę to wszystko zmyśliła zestresowana tym o czym niedawno się dowiedziała?
Nie miała okazji odpowiedzieć sobie na te pytanie. Gdyż gdy tylko wstała z łóżka w celu znamy podkoszulki na mniej przepoconą, ktoś zakrył jej usta dłonią. Szamotała się i wówczas napastnik się odezwał.
- Proszę cię nie krzycz.
Oswobodziła się i odwróciła. Widząc przed sobą Alexa wyglądała jakby zobaczyła ducha, choć po tym co przeszła już nawet duchy nie wzbudzały w niej takiej reakcji. A jednak to było jedyne logiczne wyjaśnienie. To że jest już duchem, lub snem. Zdarzało jej się przecież, że w jej snach pojawiali się chłopcy. W tym jednak wypadku jej podświadomość wybrała chyba zły moment.
Alex znał się na jej reakcjach. W jej przypadku krzyk był tu jak najbardziej na miejscu. Jednocześnie czuła, że robi jej się słabo od nadmiaru wrażeń.
Miała mnóstwo pytań, ale on powiedział jej tylko „Później wszystko ci wyjaśnię” oraz „Ubierz się ciepło, na dworze jest zimno.”
Nie pozostawało jej nic poza wykonaniem jego polecenia. Co jakiś czas zerkając na jego lewą rękę owinięta bandażem, przez którego miejscami przebijały czarne plamy.
Alex znajdował się na terenie dworku już od godziny. Tylko cudem nie został zauważony. Oczywiście nie wszedł od frontu. Zamiast tego użył okna na drugim piętrzę. Nim jednak opuścił bibliotekę ruszył pozwiedzać jedyny dział do którego Oscar subtelnie zabronił się zbliżać Paulinie. Intuicja już od jakiegoś czasu podpowiadała mu, że nie chodziło tu o same książki. Chociaż po tytułach poznał, że są to pozycje dla dorosłych co tłumaczyłoby zakaz.
Zaczął od tych które żadnego nastolatka nie zaciekawiłby choćby nie wiadomo jak te byłby ciekawy świata, ale doszedł do wniosku iż nie tędy droga. W pewnym momencie przypadkowo rzucił na podłogę jedną książkę która wydawała się bez tytułu. Jednak pod jej papierową okładką znajdowała się druga twardsza, a na niej symbol czarnej magii nieforemna łamana zamknięta i okrąg, lub jeśli ktoś woli, krzywa gwiazda pięcioramienna która postanowiła kilkoma ramionami wyjść poza ograniczający ja okrąg, a kilkoma w ogóle go nie dotykać.
Z samej książki kieszonkowego formatu powypadały kartki oraz zdjęcie.
Alex pierwszy raz miał okazję zobaczyć coś takiego – chwilę z cudzego życia którą ktoś zatrzymał i uwiecznił na gładkim, grubym, śliskim papierze. W jego świecie fotografia, o ile w ogóle istniała nie została jeszcze rozpowszechniona, a sama sztuka nieopłacalna. Widział czwórkę ludzi. Eberronda poznał od razu. Od chwili zrobienia zdjęcia do obecnej prawie się nie zmienił. Obok po lewej na łóżku leżała młoda Ewa. Wyglądała na bardzo zmęczoną, wręcz ledwo żywą. Mimo to uśmiechała się nieznacznie. Na rękach trzymała małe zawiniątko. Alex zgadywał, że było to dziecko. Eberrond trzymał kolejne, które płakało.
Nie znał miejsca w którym znajdowały się postacie z obrazka, ale głównie po ścianach, zgadywał iż był do dom elfów. Może nawet jakieś elfiej uzdrowicielki.
Czy to ze zmęczenia, czy czegoś innego nie zauważył pewnego paradoksu który powinien mu się od razu rzucić w oczy i postanowił iż obejrzy znalezisko później.
Na razie jego uwaga koncentrowała się na regale. W miejscu z którego wypadła książka znajdował się coś co przypominało guzik. Alex odkrył go właściwie jedynie dzięki zmysłowi dotyku i tego szóstego, gdyż po prostu nie było go widać. Gdy już go zlokalizował potrzebował kilka minut by zrozumieć iż należy przedmiot przekręcić. Przy czym miał nadzieje że nie przyszło mu łamać dłuższych kombinacji. Nigdy jeszcze się nie włamywał bez pomocy Foxa, a przynajmniej nie do żadnego chronionego miejsca, nie licząc świątyni powietrza, ale tamto właściwie prawie nie było włamaniem.
To co znalazł za regałem odpowiedziało mu na wiele pytań. Przysporzyło mu niemałego kłopotu i postawiło przed dokonaniem wyboru, który mógł zaważyć na losach świata.
-Odsuń się od niego Paulina! - krzykną Shadow.
Jego wtargnięciem do pokoju zupełnie ich zaskoczyło. Nie rozumieli co takiego go zaalarmowało.
Paulina nie zdążyła wykonać tego rozkazu. Alex zareagował bardzo szybko jak na swój stan zdrowia. Niecałe dwie sekundy jedną ręką objął Paulinę w tali i przyciągną do siebie, a drugą przyłożył jej miecz do gardła, który jak się okazuję już od jakiegoś czasu miał przy sobie.
Shadow chciał rzucić zaklęcie kuli ognia w stronę chłopaka, ale był za wolny. Nie mógł go zaatakować gdy ten miał jego bratanice za żywą tarczę.
- Nie bój się jeśli nie zrobisz nic głupiego, nikomu nic się nie stanie - szepną Alex na ucho Pauliny, po czym dodał głośniej do Shadow. - Odłóż różdżkę i nie ruszaj się!
Mężczyzna nie od razu go posłuchał. Mierzył się z chłopakiem na oczy.
– Jeszcze wczoraj nie przypuszczałbym, że jesteś do tego zdolny. Mimo... wszystko... nigdy nie widziałem w tobie mordercy. - Mówił powoli, ostrożnie dobierając słowa, jakby miał do czynienia z kimś obłąkanym. - Dlaczego Sora? Nie lubiliście się to prawda, ale żeby zaraz go zabić?
– Wybacz że nie uraczę cię monologiem szaleńca.
– Stryjku – jęknęła dziewczyna, której nie podobała się perspektywa walki na poważnie pomiędzy tymi dwoma.
W końcu najwidoczniej coś w oczach chłopaka, lub Pauliny go przekonało, by posłuchał. Odrzucił różdżkę.
Postanowił, że użyje TEGO. Magii z którą obiecał skończyć, a której wymagała sytuacja. Już zbierał manę, gdy porywacz dodał:
– Nie ruszaj się.
- Puszczaj ją w tej chwili. - Shadow mówił lodowatym tonem, jakby to mogło sprawić, że Alex zmieni zdanie. Starał się ukryć emocję jednak jego oczy zdradzały wewnętrzne rozdarcie. Przed oczami staną mu obraz wspomnienia opowieści Eberronda o tym, iż porwano mu dziecko.
– Nie ma mowy... Ona idzie ze mną. - Gdy mężczyzna próbował zrobić krok, Alex pociągną dziewczynę za włosy i przybliżył broń do jej gardła. - Żywa, lub półżywa – dodał, a Paulinie dreszcze przeszły po kręgosłupie.
Czerwonowłosa zauważyła, że przez moment broń Alexa zadrgała, a jego puls przyśpieszył. Zdawało się, że ta napięta sytuacja mocno mu się udziela. Jej wuj nie zauważył najwyraźniej tego drobnego szczegółu.
– Nie masz pojęcia co robisz – tłumaczył mu Shadow.
– Domyślam się i to mi wystarcza. Magowie Kręgu, a niedługo tu będą, a osłony domu są wyłączone. To nie ja je wyłączyłem. Ten ktoś jest tu w środku.Wiesz co to oznacza?
Paulina wiedziała - ktoś przeniknął do wewnątrz. A Magowie Kręgu to osoby
Shadow próbował zachować stoicki spokój, ale nie przychodziło mu to łatwo. Wokół Alexa i Pauliny zebrał się ciemno zielony dym zwiastujący teleportację. Chwile potem zniknęli oboje.
_________________________________________________
Teraz scena, którą zapisywałam ze cztery, a planowałam już 1000 razy. Nie poganiać, bo to nic nie da.
1 komentarz:
Ave ci, dzięki, za taki rozdział. choć rzecz jasna zbyt krótki dla takiego książkoholika jak ja ;) Ale... jest Alex! Tak! Nie poganiam, ale wiesz jak z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy.
Prześlij komentarz