piątek, 12 października 2012

Rozdział 66: Wśród Książek cz I

Wśród Książek



–    Ty wiedziałeś, że tu jest biblioteka, bo ja nie? – powiedział Alex zamykając drzwi w  przedsionku.
–    Ja nawet nie wiedziałem, że tu jet jeszcze jedno piętro – stwierdził Fox rozglądając się po pomieszczeniu, a potem posyłając maleńką iskierkę, która rozpaliła palenisko w kominku.
–    Przecież są schody.
–    Wchodziłem przez okno, geniuszu. Jak niby miałem zobaczyć jakiekolwiek schody?
Nie od razu ją zauważyli, ale gdy to nastąpiło Fox uśmiechnął się od ucha do ucha.
–    A nie mówiłem, że nasze ścieżki jakoś się jeszcze zejdą?
–    Co wy tutaj robicie? - Paulina mrugnęła kilkakrotnie jednak to co uznała z początku za fatamorganę czy przywidzenie nie rozpłynęło się.
–    Jak to co? Pomagamy. Od czego ma się przyjaciół?
–    Od kiedy jesteśmy przyjaciółmi? – spytała dziewczyna marszcząc brwi.  - Poza tym Oscar powiedział...Obiecałeś mu że...
–    Że nie dowie się, że używaliśmy magii – dokończył za nią. - Oscara nie ma, a ja nie obiecywałem, że się z nim zgadzam tylko, że rozumiem co do mnie powiedział.
–   Fox, masz już jakiś pomysł ? - spytał Alex.
–   No ba, jestem przecie geniuszem zbrodni - Fox zaczął od tego momenty stylizować swa wypowiedź. - Jednakże, albowiem, azaliż chyba świta mi pewna idea, którą  moglibyśmy w tejże mrocznej godzinie wykorzystać. Śmiem mniemać iż plan ten jest zaiste przedni. - Usiadł na kamagrafię wzbijając tumany kurzu, który spowodował u niego kaszel, który skutecznie przerwał te rozważania.   
Brew Alexa powędrowała  tak wysoko, że zniknęła za grzywką.
–    Ty dobrze się czujesz? Mówisz jakbyś miał co najmniej dwa promile we krwi.
–    Od kiedy to używasz archaizmów  na co dzień? - dopytywała się Paulina patrząc na niego jak na wariata.
–    Tak sobie pomyślałem, że nie zdziwiłbym się gdyby przedstawiciele grupy społeczne w którą na jedną noc zamierzamy się wtopić, na co dzień posługują się takim stylem mowy. Poza tym sama twierdziłaś, iż nie godzi się używać slangu. Zaklinam cię kobieto, zdecydujże się. Jak zacząłem przecie wam prawić, koncept jest diabelnie genialny w swej prostocie. Starczy iż panienka by stryja zadowolić raczy wykonać misję przezeń powierzoną, aby jego persony czujność uśpić. Przy, czy ja już staranie i piecze nad resztą mieć będę.
–    Znaczy my posprzątamy, bibliotekę, a ty co będziesz robić? - upewniał się Alex.
–    Czyż to nie wyrażam się jasno? Stryjaszkowi nie stanie konceptów cóż tu ze swą bratanica począć, a wówczas pojawi się ktoś kto mu genialną ideę podsunie.
–    A tym kimś będzie...? - Paulina nie dostrzegała potencjału tego planu.
–    O to już nie kłopocz swej pięknej główki Mała.
–    Tylko nie Mała – pogroziła mu dziewczyna przysiadając na kanapie naprzeciw.
–    Czyż twe imię nie znaczy tyle co ten właśnie wyraz? Przeto słowa nie tracą sensu o ile się o nim pamięta, albowiem żadne smocze zaklęcie nie jest na tyle potężne, by ta wiedzę wymazać z naszych jaźni, serc i umysłów.
–    Eh... To teraz nagle pamiętasz jak mam na imię?
–    Wcześnie ty mojego również nie pamiętałaś.
–    Nadal nie pamiętam, bo mi się nie przedstawiłeś.
–    Feliks Paulina, Paulina Feliks – przedstawił ich sobie Alex kończąc ten spór.
Chłopak-lis zrobił urażoną minę jakby przyjaciel zdradził jego największą tajemnicę i już ani razu się nie odezwał. 
Zaczęliśmy od przedpokoju. Po wyniesieniu wszystkiego co przydatne to co zostało wcale nie prezentowało się lepiej.  Oszacowawszy wszystko Paulina stwierdziła, że w pojedynkę całość zajęłaby jej  spokojnie z miesiąc.
„Nieźle mnie stryjek załatwił.”
Co trzy pary rąk to nie dwie jednak nie mogli użyć magii, gdyż Szczęściarz czatował pod drzwiami, przez co zananie nadal wyglądało na mało prawdopodobne do zrealizowania. Pozostawała również kwestia zakazanych książek i tego iż Alex w teorii nie powinien dowiedzieć się o ich istnieniu. Dlatego też Paulina chcąc nie chcąc musiała zaciągnąć Foxa na koniec biblioteki i wyjaśnić mu jak wygląda sytuacja.
–    Gdyby to zależało ode mnie to bym go wtajemniczyła. Nie podoba mi się posiadanie tajemnicy, którą muszę z tobą dzielić.
–    On jest sprytny wystarczy, że dasz mu ślad a sam się domyśli. Ale jeśli ci na tym zależy Ruda, to ukryje przed nim te szafki, albo posprzątam za niego. Problem w tym, że raczej nie zdarzę dziś, bo za chwilę muszę iść do domu, pomóc babce w obiedzie.
–    Co? To jak ja mam sobie z tym sama poradzić?
–    Alex ci pomoże. A jeśli chcesz odwrócić jego uwagę od książek to użyj osobistego uroku – Fox wyszczerzył się głupkowato nawet jak na niego.
–    Ja ci zaraz dam urok osobisty – zagroziła Paulina zamachując się na niego trzymaną w ręce książka.  
Fox robił uniki i śmiał się bez różnicy, czy go trafiła, czy udało mu się uniknąć zetknięcia z książka.
–    Skąd ci się wzięły te żywiołowe reakcję?  - nie krył rozbawienia i cienia przebiegłości który pojawiał się ilekroć miał wyciągnąć od kogoś sekret. - To przecież zupełnie naturalne w tym wieku, że ktoś ci się podoba. Wiesz, gdyby ludzie podchodzili do miłości z większym dystansem to mniej osób miałoby złamane serce.
–    Więc wszyscy maną zachowywać się jak ty, który traktujesz dziewczyny jak mięso na pokaz?
–    Teraz mnie obrażasz. Ja po prostu doceniam wdzięki płci przeciwnej i liczę, że zostanę zauważony i znajdę kogoś kto pomoże mi wyrwać się spod jarzma matki. 
–    O czym ty teraz bredzisz?
–    O tym iż w mojej rodzinie istnieje tradycja, że dziecko znajduje się pod wpływem i władzą rodziców dopóki nie wyjdzie za mąż, lub się nie ożeni.  Cóż, pytałem już Alexa, ale nie zgodził się na udawanie mojego tymczasowego kochanka, więc...
–    Co proszę?! - Paulina prawie krzyknęła, a oczy zrobił jej się wielkie jak spodki.
–    Uspokój się. Miesiąc później zerwałbym z nim i miałabyś go z powrotem, a ja nie musiałbym już niańczyć brata i żyłbym własnym życiem. No, ale niestety odmówił.
–    Ja się mu nie dziwię. To chore.
–    Wcale nie. Jeden mój brat też tak zrobił. Co prawda, jego ślub nie był wcale udawany i do tej pory on i jego książę z bajki żyją długo i szczęśliwe gdzieś na zachodzie dawnego Illuminaris. Natomiast jego brat bliźniak na przekór jemu ożenił się z kobietą i wyprowadził się na wschód, przy czym rozwiedli się chyba jeszcze nim na te wybrzeże  dojechali. Mówię ci oni ciągle udowadniają matce to, że mimo iż tak samo wyglądają wcale nie są podobni. Jak jeden zapuszcza włosy to drugi goli się na łyso.
–    Więc po co mnie podrywałeś i pocałowałeś? - zmieniła temat. - Przecież wiesz, że jestem niepełnoletnia i nawet udawany ślub, by nie wypalił.
–    Wiem. Chciałem coś sprawdzić. Sprawdzić czy warto czekać, ale teraz już wiem, że nie jest to nam pisane. Więc zostańmy przyjaciółmi.
Zabrzmiało to tak jakby z nią zrywał, a przecież wcale nie byli razem.
"Nie ogarniam tego człowieka. Niektórych umysłów najwyraźniej nie da się przewidzieć, przejrzeć."
–    Jesteś to w stanie stwierdzić po jednym pocałunku, czy po tych kilku dniach?
–    Już gdy cię poznałem, wtedy w Trista wiedziałem, że coś między wami jest, lub będzie.  Nie każda niemagiczna podjęłaby próbę udzielenia pierwszej pomocy osobie w której żyłach płynie czarna krew. Właściwie to niewiele magicznych by tak potrafiło.  Zastanawiałem się czy jesteś aż tak odważna, aż tak głupia i niedoinformowana, czy jest w tym coś jeszcze i doszedłem do wniosku, że wszystko po trochu.
–    A ja myślę, że żadna  z wymienionych. Po prostu nie mogłam go tak zostawić. Gdybyś tam był ciut wcześniej to wiedziałbyś, że to stało się przeze mnie. 
–    No zgoda, ale to nie tłumaczy twojej reakcji dziś z samego rana. 
Paulina zrobiła się czerwona na twarzy i już zamierzała mu wygarnąć co sądzi o jego skłonności do wtrącanie się do jej prywatności, jednak w tym momencie usłyszała trzask zamykanych drzwi. 

Alex wychodząc wcale nie trzasnął specjalnie. Stare drzwi były tak poniszczone iż nie dało się ich zamknąć w inny sposób. Schodząc po schodach zastanawiał się po co w ogóle się tym wszystkim przejmuję.
„Jeśli ci na tym zależy Ruda, to ukryje przed nim te szafki, albo posprzątam za niego.” - tyle udało mu się usłyszeć z całej ich rozmowy. To i coś o tym, że Fox musi niedługo wyjść.
W każdym bądź razie wychodząc z biblioteki słyszał jeszcze ich śmiechy, a na pewno Foxa.
„Mogą sobie ukrywać co chcą przed kim chcąc i szeptać za moimi plecami, nawet cały dzień, ale jeśli myślą, że będę robić za ich sprzątaczkę, albo stał na czatach to się pomylili. Mam lepsze rzeczy do roboty.”
Stał właśnie przed drzwiami do swojego pokoju. Byłego pokoju. Nacisną klamkę i ostatni raz w swoim życiu omiótł spojrzeniem wnętrze. Właściwie jego dzieciństwo, a przynajmniej ta jego część którą pamiętał, nie należała do ciężkich. Nikt go nie bił, nie wyzyskiwał, nie znęcał się nad nim zanadto. Nikt go nie głodził, nie wyzywał za często nie licząc Violett, ale w większości przypadkach to on zaczynał. Miał dom i jedyne co go gryzło i spawało, że go nienawidził, co Fox i Paulina przed chwilą mu przypomnieli, to to iż czuł się tu obco i nie na miejscu. Violett do momentu w którym dowiedziała się o czarnej krwi mogła uchodzić za jego siostrę, albo coś w rodzaju kuzynki, Oscar zawsze zachowywał się jak jego starszy brat, choć nie spoufalał się zanadto. Shadow od biedy mógł uchodzić za jego ojca, lub wujka, kogoś komu na swój sposób starał się udowodnić, że nie jest bezwartościowym szczeniakiem.
Mimo wszystko nie czuł się częścią tej pseudo rodziny i sam nie wiedział, czy chce.
Przypomniał sobie ostatnią rozmowę z Laurą. Uważał ją za przyjaciółkę, ale nie podobał mu się fakt iż ingerowała w jego życie i wprowadzała jakieś blokady.
„Nie możesz jej ufać. Ona nie jet tym na kogo wygląda. Zaufaj mi. To niebezpieczne. Twojej duszy grozi niebezpieczeństwo.” - bredziła zjawa w kółko macieja.
„ To moja dusza i jak mi się spodoba będę ją narażał do woli i nic ci do tego.” - powiedział wówczas i na tym skończył rozmowę.
Otrząsnąwszy się z zamyślenia podszedł do szafy i odsunął ją na bok. Pod nią znajdowała się krąg teleportując. Runy wymalowane na czerwono rzucały się w oczy pomimo faktu iż całkiem się zakurzyły. Nie było sensu zostawiać tu tych znaków skoro w szafie nie ma już niczego co chciałby przywołać. Nie zamierzał już niegdyś przetrzymywać w tym miejscu swego skromnego dobytku.

_____________________________________________________________________

Na razie dodaje taki króciutki fragmencik, gdyż ten zastój zaczyna mnie drażnić.


Brak komentarzy: