Przez noc domek musiał niezauważenie zmienić lokalizację gdyż prócz śniegu wszystko wyglądało zupełnie inaczej, a i jezioro znajdowało się bliżej niż powinno.
Oboje ciepło ubrani w grube kurtki i czapki zrobione na drutach przez Jagodę wędrowali w zaspach po kolana.
- U was zawsze jest taka zima?
- Nie martw się niedługo to wszystko stopnieję.
Nigdzie nie widać żadnej drogi ani ścieżki, czy drogowskazu, a jednak udało im się nie zbłądzić i dotarli do zamarzniętego jeziora. Paulina już raz je widziała, gdyż mijała je w drodze podczas ucieczki i w drodze powrotnej z Lunanor do domu.
Z tego co pamiętała zwane było Cichym Jeziorem. Szczerzę nie miała pojęcia dlaczego ten zbiornik wodny miałby być mniej lub bardziej cichy od innych. Ona widziała jedynie olbrzymie lodowisko w środku lasu.
Fox spojrzał w stronę jeziora, a potem na słońce, które ledwie było widać i poprowadził ją brzegiem jeziora, ta zmiana miejsca również miała swój cel.
- Wiesz, nigdy nie przyjaźniłem się z dziewczyną.
- Nie dziwię się.
- Nie. Poważnie. Nie wiem jak się zachować.
- To tak jak przyjaźń z chłopakiem, tylko wyobraź sobie jakbym była twoją siostrą.
- Siostry też nigdy nie miałem. Nawet kuzynki, czy bratanicy. Puki co prócz matki otaczają mnie faceci.
- W takim razie nie wiem co ci poradzić. Ty stosunkowo szybko zawierasz znajomości.
- Możliwe, ale zazwyczaj trudno mi znaleźć kogoś kto jest porządny, a jednocześnie nie wymaga bym sam taki był.
- Nie przesadzaj. Można na ciebie liczyć.
- Tylko się nie zdziw jak was porzucę w pałacu jak tylko coś pójdzie nie tak.
- Na pewno tak nie będzie.
Stanęli przez rurą poziomo wkopaną przez, którą ludzie kiedyś czerpali wodę z jeziora. Z czasem zaczęli tą samą drogą wlewać do zbiornika ścieki i nieczystości. Obecnie stal, zapomniana i nieużywana zardzewiała i pracowała już jedynie jako długi, prosty i niski tunel. Wnętrze rury wypełniały nieprzeniknione ciemności.
- Pozostaje tylko czekać.
"Poczekać aż zyskają pewność, że nikt ich nie obserwuje przez kryształową kulę."
Paulina ponownie spojrzała na jezioro. Przypomniała sobie jak ostatnio była na lodowisku z rodzicami. W jej świecie zimom choćby nie wiadomo jaki był mróz rzadko kiedy tak duże zbiorniki wody zamarzały.
- Myślisz, że lód wytrzyma nasz ciężar? - spytała wskazując na jezioro zapominając po co właściwie tu przybyli.
- Myślę, że tak, ale nie ma powodów by się śpieszyć. - Zważył w ręku sporą śniegową kulę, ale nim ją rzucił Paulina zrobić unik i schować się. Bitwa trwała do momentu w którym Dziewczyna ukryła w jednej z kul kamyk. Rzuciła nim w drzewo za Foxem.
- Dziewczyno, gdzie ty celujesz ? - zaśmiał się a chwilę później został obsypany istną lawina opadłego z gałęzi białego puchu.
Paulina nie kryła radości i samozadowolenia. Uwielbiała wygrywać. Feliks tymczasem otrzepał się i wyglądało na to, że miał już dość śnieżek do końca życia po tej sprowokowanej lawinie.
- Nie za dobrze się bawicie? - spytał ich głos w wnętrza rury.
Jasnowłosy chłopak wynurzył się z cienia, odziany w czarny gruby płaszcz z pod którego wystawał kawałek brązowego swetra, rękawiczki tym razem ogrzewały całe dłonie. Ciemnoczerwony szalik zasłaniał część bladej twarzy, jednak oboje od razu go poznali.
- Alex - dziewczyna nie kryła radości z tego, że go widzi.
- Shadow dał sobie spokój jakieś pięć minut temu, ale nie chciałem wam przerywać zabawy.
- A szkoda - mruknął Fox. - Może wówczas nie zmókłbym tak.
- Chodźmy - zaproponował i wszyscy znaleźli się w ciemnej rurze.
- Chodźmy - zaproponował i wszyscy znaleźli się w ciemnej rurze.
Droga którą obrali nie posiadała rozgałęzień, prowadziła prosto do miasta, więc nie było sensu marnować manę na oświetlanie.
Mimo to złapali się za ręce by się nie pogubić i Paulina mogła z całą stanowczością, że jeszcze nigdy w swym życiu nie trzymała żadnego chłopaka za rękę tak długo - bo aż kilka kilometrów marszu - jak wówczas Alexa, co z początku utrudniało jej koncentrację. Paulina przypomniała sobie sytuację, która ostatnio zmusiła ją do korzystania z tunelu. Ostatnio również był ciemny i zimny, ale wówczas cały wykopany w ziemi i biegł pod rzeką. Prawie pożarł ją pająk. Uratował ją wystający korzeń którego potwór nie zauważył i się nań nadział. W tej przygodnie towarzyszyła jej Pstotka, która obecnie zapewne spała w pokoju Pauliny.
Mimo to złapali się za ręce by się nie pogubić i Paulina mogła z całą stanowczością, że jeszcze nigdy w swym życiu nie trzymała żadnego chłopaka za rękę tak długo - bo aż kilka kilometrów marszu - jak wówczas Alexa, co z początku utrudniało jej koncentrację. Paulina przypomniała sobie sytuację, która ostatnio zmusiła ją do korzystania z tunelu. Ostatnio również był ciemny i zimny, ale wówczas cały wykopany w ziemi i biegł pod rzeką. Prawie pożarł ją pająk. Uratował ją wystający korzeń którego potwór nie zauważył i się nań nadział. W tej przygodnie towarzyszyła jej Pstotka, która obecnie zapewne spała w pokoju Pauliny.
Istniała jeszcze jedna różnica - tym razem dziewczyna nie zamierzała uzależniać się od losu i pomóc szczęściu.
__________________________________________________
Czekam na jakieś komentarze.
Czekam na jakieś komentarze.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz