Dotarła na miejsce,. Droga prowadząca do jej celu była zupełnie zarośnięta przez wysoką trawę. Rozglądała się za jakimś przejściem, jednak nie znalazła ścieżki. Z drugiej strony ruiny graniczyły tylko z jeziorem. Żeby je przebyć trzeba byłoby umieć latać. Dalej była już tylko miejscowość w której mieszkał Paweł.
Po przedarciu się przez metrowe trawy, znalazła się w lesie. Nie należał on do gęstych, były całkiem przerzedzony. Znajdowały się w nim same sosny, gdzieniegdzie świerki rosnące w dużych o siebie odległościach. Niewiele było tam krzaków czy innych roślin.
Kiedyś był to duży porządny las, ale ludzie potrzebowali drewna, lub miejsca na działki, więc wycieli prawie cały. Pewnie by go zrównali z ziemia gdyby nie duch który rzekomo nawiedza rejony ruin. Paulina uważała że nie było żadnego paranormalnego zjawiska, tylko po prostu jakiś człowiek zmądrzał i postanowił to zatrzymać. Las przeciąż nie może sam się bronić.
Po krótkiej przechadzce i przedarciu się po przez kilka krzaków znalazła się przed zarośniętą mchem i roślinnością ścianą. Z wiekowego muru otaczającego całe ruiny, będącego jednocześnie ich częścią, zostało tylko kilka gruzów porozrzucanych w kilkunastu metrowych odstępach.
Na niektórych jego odcinkach można podziwiać całe mnóstwo graffiti.
Dziura w murze wyglądała zupełnie jak wrota do innego świata. Po przejściu przez nią Paulina poczuła się jak gdyby cofnęła się w czasie. Dawniej zdarzało jej się tu bawić. Na niebie nie zauważyła nawet najmniejszej chmury i nie czuła wiatru, dlatego zdziwiło ją szybko przemieszczający się obiekt przysłonił na moment słońce. Potem cień przysłonił ziemie nad ruinami i zdawał się lądować. Wszystko to zdarzyło się tak szybko, że Paulina nie zdążyła mu się przyjrzeć. Wiedziała tylko że jest to nieco większe od człowieka, ma skrzydła i wylądowało po środku ruin Pobiegła w ślad za nim. Gdy była już prawie na miejscu zerwał się wiatr, unosząc tym samym kłęby dymu. Piasek wpadł jej do oka przez co nic nie widziała.
Gdy już się uporała z pyłkiem w oku, nikogo ani niczego już nie było. Pełna frustracji, zaczęła walić głową w najbliższą ścianę. Mimo że nie uderzała mocno jej głowa zaczęła pękać z bólu. Zdała sobie sprawę, że jest obserwowana. Czuła na sobie spojrzenie.
Aleś mnie wystraszyła, myślałem że to ten duch. Już tutaj? - zdziwił się Paweł.
To ona chciała o to zapytać. Nie codziennie się zdarza żeby przyszedł na miejsce spotkania jako pierwszy. Zwykle to właśnie on się spóźniał. Prędzej się spodziewała spotkać zakręconą Tinę niż jego. Z drugiej strony, on miał najbliżej więc głupio by było gdyby zawalił.
- Nie widziałaś tu czegoś dziwnego? - spytał.
- Nie - skłamała nie patrząc mu w oczy.
- Tak tylko pytam.
„No przecież mu nie powiem o tym dziwnym, obiekcie latającym, który ma cień, ale nie widać go na tle nieba, poza tym nie skłamałam. Tak naprawdę go nie widziałam. To był pewnie tylko wiatr, ptak, albo coś takiego. Duchy nie istnieją. ”
Oczekiwania na ostatniego członka drużyny przebiegły w ciszy. Gdyby zaczęli bez niej ta na pewno by się zgubiła, a tego nie chcieli. Tatiana była jedyną osobą która jeszcze nigdy tu nie była. Paweł oparty o ścianę rozmyślał o czymś podczas gdy Paulina klikała w komórce. Z lekkim zaniepokojeniem stwierdziła że nie ma zasięgu, a jej bateria słabnie w zastraszającym tempie. Gdy ją wyłączyła usłyszała szelest w krzakach za sobą i podekscytowany głosik.
Jak super. Zupełnie jak wiadomość pozostawiona przez obcych. Zupełnie nie z tego świata. - ich drużyna była już w komplecie.
„Każdy widzi to co chce zobaczyć. Trzeba przyznać że ta sterta gruzów budzi wyobraźnie”
Tina weź aparat. Tobie to wyjdzie lepiej niż mnie. Masz dusze artysty.
Ok. - odparła biorąc od niej przedmiot.
Pierwszy kwadrans zajął im obchód okolicy. Paulina nie była w tym miejscu od dzieciństwa i ciekawiło ja co się zmieniło. Wtedy to miejsce przypominało jej stary zamek, a ona rzecz jasna była w nim księżniczką. Teraz wszystko się zmieniło. Nie miała już takiej wyobraźni jak kiedyś. Mimo to ciągle panowała w ruinach ta atmosfera, aura tajemnicy. Gdy mijało się jakiś kamień zastanawiając się czym był dawniej - ścianą, sufitem, pociskiem do katapulty, a może zawsze taki był.
Z czasem zapuścili się w miejsca o których do tond nie widziała lub nie pamiętała.
Przez ten tunel miejsce wydało jej się nieco znajome. Trochę jak w jej śnie ale inaczej. Może podobna architektura, albo okres. Ledwie przekroczyła jego próg Paweł już stał obok.
Niezwykłe. – ekscytowała się Tatiana.
Cała trójka weszła do środka. Po kilku krokach, krótki korytarzyk zaprowadził ich od kamiennych schodów. Armia stopni wiła się w ciemności. Paweł chciał ją przekonać by razem już wracali, ale ona nie chciała go słuchać.
Zwykłe stare podziemia. Pewnie nie będzie tam nawet dość światła by zdjęcie zrobić.
Gdy je tak przekonywał nie zauważył nadłamanego stopnia i runą ze schodów. Miał szczęście że do końca nie zostało już wiele.
Więc tak. Teraz nie boisz się duchów, tylko kosmitów? Uważaj bo cię jeszcze wezmą za jednego ze swoich.
Jego reakcja na ich decyzje była dziwna nawet jak na niego. Chłopak nie należał do osób które można łatwo przestraszyć. Nawet mimo że je zawracał, nie wyglądał by faktycznie się bał.
Słońce oświetlało tylko środek sali, pozostawiając kąty w całkowitych ciemnościach.
Wyglądają jak ufoludki – wskazała dwa kawałki skały o nieregularnych kształtach.
Stały naprzeciwko siebie. Trudno było stwierdzić co mogły kiedyś przedstawiać owe posągi.
Dla mnie bardziej jak jaszczurki. Taki duże ze... skrzydłami. - dokończyła widząc coś wystającego z pleców posągu.
Zrobimy zdjęcie i sobie pójdziemy.
Jak chcesz robić cokolwiek w takim oświetleniu
Słońce przyświeca przez dziurę nad nami, więc gdy będzie w odpowiednim miejscu problem z głowy. - wyjaśniła Tatiana.
A ty co taki blady ? - spytała Tina Pawła.
Nie nic. To co mamy wszystko?
Co ci się śpieszy ? - zachowujesz się dziwnej niż na twoją normę przystało.
Paulina przeszła kilka kroków i stanęła przed wbudowanym w ścianę łukiem. Znajdował się on pomiędzy skałami, które niedawno podziwiały. Zdawało się jakby był przez nie pilnowany. Położyła dłonie na zimnej powierzchni mokrego kamienia. Znowu miała to uczucie. Już kiedyś to widziała. Nagle zza jej pleców dało się słyszeć krzyk.
Paula !! Z Pawłem coś się dzieje. Chyba coś go opętało !! – Tina była spanikowana.
Paweł naprawdę zachowywał się jak nawiedzony. Z początku jedynie leżał na podłodze i dygotał jak przy ataku padaczki. Nagle przestał i wstał chwiejnie niczym zombi lub pijak. Źrenice tak powędrowały do tyłu tak że było widać niemal tylko białka oczu.
Opuście to miejsce. - mówił powolnym szeptem, który dudnił echem po wilgotnych ścianach pomieszczenia. Zbliżał się do nich z wyciągniętymi przed siebie rękoma.
Paulinie zbierało się na śmiech, ale gdy zobaczyła przerażoną minę Tatiany od razu jej przeszło.
Westchnęła i wywróciła oczami. Chwyciła w dłoń najbliższą gałązkę. Zamachnęła się i uderzyła opętanego w głowę. Zabieg ten najwyraźniej skutecznie wybił z niego wszystkie złe duchy, gdyż jego ruchy stały się nagle bardziej naturalne, a głos powrócił do swojej normy. Jękną już całkowicie ludzko.
- Ałła! To boli. - jękną łapiąc się za głowę.
- No dobra panie medium. Koniec tej sesji. - po czym zwróciła się do dziewczyny - Nie ma żadnego ducha. - To tylko Jedynym złym duchem jesteś tu ty. Trochę humoru nie zaszkodzi, ale przegiąłeś. Chcesz żeby. Tatiana dostała zawału?
- Żeby zaraz gałęzią?
- Ręki mi było na ciebie szkoda. Poza tym lubię sprawiać ci ból
- Sadystka. - skomentował
- To było zagrane... - Tina nie mogła wyjść z szoku.
- Powinieneś zostać aktorem. - stwierdziła Paulina
- Nigdy się tak nie bałam. Jeszcze się trzęsę . - stwierdziła patrząc na wysuniętą przed siebie rękę.
Może już lepiej z tond pójdziemy. - zwróciła się Paulina do reszty.
Zmierzając do schodów którymi przyszli przypadkiem kopnęła coś nogą. Przedmiot przeturlał się i wpadł w snop światła mieniąc się na jasno niebiesko. Pozostali wspinali się już po schodach i nie widzieli jak go podnosi.
Był to wisiorek o kształcie elipsy, precyzując – połowy elipsy. Jedna jego krawędź była prosta podczas gdy druga wypukła i zaokrąglona. Składał się z przepięknego błękitnego kamienia, niemal przeźroczystego, ciepłego w dotyku. Dziewczyna nie znała się na rodzajach metali itp. ale wydawało jej się że to co go otacza to srebro. Również błyszczało w słońcu.
Gdy Tatiana zawołała ją, ta pośpiesznie schowała znalezisko do torby i pobiegła za nimi.
" Ciekawe kto mógłby zgubić coś takiego w tym miejscu? Nie wygląda na własność Tiny, a Paweł jakby nie patrzeć jest chłopakiem, więc w teorii biżuterii nie nosi."
Postanowiła że następnego dnia odda to na policje, czy do podobnego punktu biura rzeczy znalezionych. Nie widziała powodu by komuś o tym mówić.
Gdy wychodzili z lasu, słońce zaczynało już zachodzić. Paulina zauważyła coś co powinna była odkryć dużo wcześniej. Gestem ręki zatrzymała Tatianę i spytała.
Słyszysz?
- Nie nic nie słyszę. - stwierdziła po minucie ciszy.
- No właśnie.- kontynuował marsz - Jest tak dziwnie cicho.
- To u nas normalne – odparł lekceważąco Paweł.
- No tak. Typowa wiocha. W mieście o tej porze to by się dopiero życie zaczynało.
Niektóre budynki przez nich mijane przywodziły jej te widziane w skansenach na wycieczkach szkolnych. Z czasem przechodzili obok coraz to nowszych. Przeważnie nie miały więcej niż jedno piętro.
Po krótkim spacerku okrążając jezioro, dotarli przed drzwi które był ich celem. W korytarzu minęli młodszego brata Pawła, Kacpra. Wyglądał jakby miał grypę.
- Jest trochę chory, ale to nie jest zaraźliwe - ten komentarz Pawła zaskoczył Paulinę.
Zastanawiała się od kiedy to takie choroby nie są zaraźliwe.
Pokój Pawła znajdował się na piętrze. Bałagan jakich mało. Miało się wrażenie że jego właściciel umie chodzić po dachu i ścianach, bo nawet ich nie oszczędził. Jak tylko przekroczyli jego próg okazało się, że Tatiana musi do toalety.
Pokój Pawła znajdował się na piętrze. Bałagan jakich mało. Miało się wrażenie że jego właściciel umie chodzić po dachu i ścianach, bo nawet ich nie oszczędził. Jak tylko przekroczyli jego próg okazało się, że Tatiana musi do toalety.
- Zaprowadzę cię. - zaoferował się i wyszli.
„Aż tak jest daleko, czy nie chciał być sam na sam ze mną?... Nie ważne.”
Gdy została w pokoju sama, przyjrzała się rozmieszczeniu mebli. Po lewej okno wpuszczające światło ulicznych latarni do którego w żaden sposób nie dawało się dokopać przez sterty ubrań po drodze. Środek uprzątnięta był na tyle by dostać się do niepościelonego łóżka pod prawą ścianą i niewielkiego biurka stojącego naprzeciw drzwi. Ten ostatni mebel był prawdopodobnie najbardziej zaniedbany. Powierzchnia kleiła się i nie było na nim ani jednego centymetra wolnego miejsca. wszędzie leżały komiksy oraz kubeczki i talerzyki. Spojrzawszy na komputer prawie wybuchła śmiechem.
„Ile ten grat może mieć? Dziesięć lat?”
Na szczęście internet im nie jest potrzebny. Czuła, że będą musieli ostro tu uprzątnąć nim wezmą się do roboty. Chwaciła kilka komiksów i rzuciła je na stertę pod oknem. W ten sposób odkopała duża, gruba księga w twardej okładce. Była wielkości książki telefonicznej. Znajdował się wklęsły wzór. Coś jej zaświtało, ale nie jest do końca pewna, gdzie spotkała się z podobnym kształtem. Przypomniała sobie, że w kieszeni ciąży jej naszyjnik i wyjęła go. Przyjrzała się błękitnemu kamieniowi. Jego powierzchnia zalśniła tajemniczo. Nagle ja oświeciło.
„Może to tylko moja wyobraźnia.”
Obróciła medalion by obejrzeć wypukłe znaki na jego odwrocie. Następnie przyjrzała się księdze. Chwilę badała pozornie pasujące do siebie powierzchnie, mając przeczucie, że wisiorek i księga mają ze sobą związek. Przez myśl przeleciało jej, że pakuje się w kłopoty, ale zignorowała to podobnie jak odgłosy kroków dobiegających z korytarza. Popchnięta ciekawością bez zastanowienia przyłożyła naszyjnik do odpowiadającego miejsca. Pasował, coś w środku trzasnęło niczym zamek gdy przekręca się w nim klucz.
Przy próbie wyciągnięcia go, okazało się że utkną. Księga otworzyła się, a jej kartki, poruszając się z zawrotną prędkością, rozbłysły błękitnym światłem. Czuła jak te światło ją wciąga, pochłania. Poczuła czyjś dotyk. Ktoś próbował ją od tego odciągnąć, ale bez skutecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz