czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 36: Zrozumiec inny świat


Gdy wbiegająca po schodach postać stanęła koło niej Paulina spojrzała na nią.
-Zapomniałam ci o czymś powiedzieć- wydyszała Amber – tak szybko zniknęłaś od stołu...
Racja. Z początku śpieszyła się, by przetłumaczyć swój sen jednak przez Lunę miała ku temu kolejny powód. Mimo to nie widziała powodu by nie wysłuchać również i Amber. Uśmiechnęła się do siebie.
Znowu jestem rozchwytywana...” - westchnęła - „...a przecież spałam tylko kilka godzin.”
- Przepraszam. Wejdź.

Otworzyła jej drzwi lecz nim sama przez nie przeszła...
-Psotka. Zaczekaj na korytarzu.

Wróżka jęknęła niezadowolona i zrobiła obrażoną minkę, jednak posłuchała rozkazu. Po tym jak Paulina zdała sobie sprawę, z tego że właściwie nic o wróżce nie wie zaczęła traktować ją z ograniczoną dozą zaufania. Poza tym o czym by nie miała rozmawiać z Amber i swoim gościem były to sprawy między-wymiarowców, więc stworzonko nie powinno o nich wiedzieć.
Dopiero wtedy weszła do pokoju. Przeżyła lekkie acz przyjemne zaskoczenie gdy poznała kim jest jej tajemniczy gość.
„Mogłam się jej tu spodziewać.” - pomyślała zaskoczona, że wcześniej nawet nie podejrzewała zastać tu kogoś ze swej rodziny.
-Sara co ty tu robisz? - uśmiechnęła się i szybkim krokiem podeszła do niewidomej.
-Witaj Paulina. - Przywitały się uściskiem – Ale urosłaś. – dodała kładąc rękę na jej głowie.
-Dawno cię nie widziałam.
- Wy się znacie? - wtrąciła Amber nieśmiało.
- Tak to moja kuzynka. - wyjaśniła Paulina. - Nasze matki są siostrami. Jej mam pilnowała mnie w dzień w którym zniknęłam z realnego świata. To od niej się dowiedziałaś, że tu jestem ?
-Mniej więcej.
-Czyli Sara jest córką siostry żony brata twojego wujka?
-Trochę pokręciłaś. - zauważyła Paulina – choć masz chyba racje.
-To prawda, że Oscar jest twoi kuzynem? Podobno został zaadoptowany przez twojego stryja.
- Tego nie wiedziałam. - przyznała czerwonowłosa.
Wszystkie trzy usiadły. Amber i Sara na pufach przysuniętych do łóżka na którym z kolei siedziała Paulina.
-Ciekawą masz rodzinkę – zauważyła Amber. - Wuj były Strażnik, kuzynka Wyrocznia, kuzyn między-wymiarowiec niedawno opętany, rodzice czarodzieje... - nie zdołała dokończyć gdy Paulina zerwała się z miejsca.
-Co??!!
Obie spojrzały na nią. Sara była pełna zrozumienia dla jej niewiedzy, natomiast Pół-elfka myślała dotąd, że o wszystkim już wie. Większość z wymienionych przez nią wiadomości była zaskakująca podobnie jak sam fakt, że je zdobyła, jednak najbardziej ze wszystkich zdumiał ją ten ostatni fakt. Podejrzewała, że jej stryj może mieć magiczne zdolności choć dotąd się nimi nie chwalił, lecz w życiu by nie pomyślała że jej rodzice...
-To nie możliwe... - wydukała – Oboje?
- No... tak... - odpowiedział Amber nieco niepewnie.
- Skąd to wiesz?
- Od Luny...tak jakoś się wygadała. Poza tym widziałam jak twój się teleportował, w jego aurze czuć magie, a ponieważ to jest dziedziczne więc twój tata także, a ponieważ twoja mam należy do klanu Wyroczni to...
Gdy w końcu Paulina z powrotem usiadła, głos zabrała Sara.
- Wiem, że to może być dla ciebie wstrząs...
- Dlaczego mi nie powiedzieli?
Poczuła się zdradzona. Zawsze sobie ufali. Nic nie ukrywali. Do tej pory nie rozumiała czemu zataili przed nią istnienie tej krainy.
- Czy to znaczy, że ja jestem....
- Trudno powiedzieć czy jesteś czarownicą. Nie masz mocy.
Dla niektórych mogłoby to brzmieć jak wyrko, jednak Paulina poczuła pewną ulgę. Wychowana wśród niemagicznych przyjęła ich sposób myślenia i nie zależało jej na posiadaniu nadprzyrodzonych umiejętności, które komplikują życie. Ostatnimi czasy i tak było wystarczająco skomplikowane. Wtedy coś do niej dotarło.
- To dlatego mi nie powiedzieli o tym wszystkim ? - szukała jakiegoś usprawiedliwienia dla działań swych rodzicieli.
- Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie.
Zapadła niezręczna cisza podczas której Paulina wydała się dziwnie przybita. By rozładować napięcie Amber wyjęła z torby książkę i podetknęła ją pod nos.
-Gdy od nas uciekłaś ominęło cię małe szkolenie.
Co? - czerwonowłosa podniosła na nią wzrok by zobaczyć jak blondynka uśmiecha się do niej.
-Właśnie w tej sprawie tu przyszłam. Głupio by było gdyby ktoś cie zapytał, a ty nie nie znała podstaw które są oczywiste dla wszystkich mieszkańców Świata Smoków. No wiesz: pismo, wiara, ważne wydarzenia historyczne, mapy, podział administracyjny, sposób datowania... takie podstawy. To nie zajmie długo.

Zapowiadał się wyjątkowo nudny dzień pozbawiony walk i obawy o własne życie. Około południa dziewczyny zaczęły naukę. Niemal nie wychodziły z pokoju. Elfka pokazała jaki symbol odpowiada znanym jej literą. Sara wyszła informując wcześniej że chciałaby potem porozmawiać z dziewczyną na osobności. Książka pisana była nieco inaczej niż większość podręczników. Głównie dlatego, że brakowało pewnych faktów i pozostawiało wile do dopowiedzenia. Nastolatka kartkowała strony pomijając nudniejsze fragmenty oraz rzeczy które jej nie interesują. Chciała już mieć to z głowy, gdyż czytanie nie należało do rzeczy które by ja pociągały.
Większość Świata Smoków istnieje w monoteistycznej religii. Prócz Bogini Światła i Jej siostry Bogini Ciemności istnieje wiele innych bóstw.
[...]Stary Świat (Ziemia) ma ok 4,6 miliardów lat, 3,7 miliarda lat temu pojawiły się pierwsze formy życia [...] 2,6 miliardów lat temu skolonizowały lądy. Na Świecie Smoków zwierzęta pojawiły się już w pełni ukształtowane, a przybyło tu właśnie z jej świata ok 60 milionów lat temu. Nastąpiło to niewiele po tym jak planeta okazała się zdatna do mieszkania. Nie byli to ludzie, którzy wtedy jeszcze nie istnieli. Do tej pory nie wiadomo jak udało się tym istotom przenieść się w to miejsce. Były to nie tylko stworzenia materialne ale i duchy duszki wszelkiego rodzaju. [...] Świat Smoków nazywany był „Drugim”, lub „Nowym” Światem. Przynajmniej w gronie Strażników. Dla normalnych mieszkańców był jedynym światem jaki znali. Problem polegał na tym by tak pozostało.
Pierwsze ślady cywilizacji należały do elfów. Ludzie mieszkali wtedy jeszcze na drzewach, więc niewiele mieli do powiedzenia w kształtowaniu się tutejszej cywilizacji, nawet gdyby jakimś cudem dostali się do drugiego świata.
„Cud” ten zdarzył się pierwszy raz prawdopodobnie na terenie dzisiejszego Egiptu za czasów średniego państw,a a kilkadziesiąt wieków później w Anglii i Galii. Nie wiadomo jak udało im się nawiązać połączenie choć mogło to wiązać się z ich budowlami. Z połączeń korzystano do wczesnego średniowiecza. Później powstała organizacja Strażników, która zaczęła ograniczać podróże między światami (czy wymiarami jak kto woli), gdyż okazały się być zbyt niebezpieczne dla obu[...] W tym celu zatajono istnienie połączenia, a każdy teleport ukryto przed cywilami w obu wymiarach.
[...]Większość Zachodniego kontynentu nie nadaje się do zamieszkania. Na południu olbrzymia nieprzebyta pustynia przez miejscowych zwana Południowym Pustkowiem. Na północy wysokie góry, poprzedzane przez górzysty teren. […]
[…] Kolejnym władcą który podjął próbę zjednoczenia był król Brenin. [...] Ostatnimi ziemiami przyłączonego do Imperium było Illuminaris ze stolicą w Trista. Stało się to w okresie panującego wówczas bezkrólewia, po śmiercie króla Alastora i kryzysu finansowego państwa. Włączenie się do Imperium zapewniło Illuminaris stabilność gospodarczą, poprawienie warunków życia mieszkańców. […] Ostatecznie to właśnie do Trista przeniósł stolice Imperium.

„Ciekawe. Nic nie wspominają o zakazaniu praktykowania magicznych. Widać elfy patrzą na tą sytuacje dość bezstronnie.”
Przeskakując kilka kartek trafiła na informacje,z która przykuła jej uwagę.
[...]W Świecie Smoków inaczej niż w rozwiniętych krajach Starego Świata, gdzie w praktyce okres dojrzewanie trwa od 12 do 20 lat, podczas gdy w Świecie Smoków w praktyce nie ma czegoś takiego jak nastolatek. Presja i konieczność, że większość dzieci zmuszona jest bardzo szybko przywyknąć do dorosłego życia. Dzień przed szesnastymi urodzinami jest się dzieckiem, dzień po dorosłym.
„To niesprawiedliwe.” - westchnęła. - „teraz przynajmniej wiem czemu Alex uważa mnie za dziecko.”
Poczuła, że coś się w niej gotuje „Nie jestem dzieckiem. Fakt...kobietą też jeszcze nie, ale nie jestem już małą dziewczynką. Eh...z resztą nie ważne. Jeszcze mu pokaże.”
Amber która na chwile wyszła zostawiając ją samą właśnie wróciła.
-Na razie wszystko jest dla ciebie jasne? - spytała patrząc na książkę.
-Tak... i mam na razie dość. - odpowiedziała odkładając książkę i kładąc się na łóżku. - Gdzie byłaś ? - spytała po dłuższej chwili milczenia nie specjalnie zainteresowana odpowiedzią.
- Sanako prosi cię na rozmowę.
„Rozmowę... Nie podoba mi się to.” - pomyślała niechętnie wstając.


Paulina nie pierwszy raz była przesłuchiwana jako świadek. Już na jej Ziemi zdarzały jej się takie przygody. Nigdy nie zaliczało się to do czegoś przyjemnego. Teraz jednak odnosiła wrażenie jakby to ona była uważana za podejrzaną.
„Nienawidzę tego babsztyla” - pomyślała gdy elfka kwestionowała jej prawdomówność.
-Twierdzisz, że Cierń, którego widziałaś pozwolił ci uciec? - podsumowała na swój sposób.
-Mówiłam już nie wiem kim był. Było ciemno. – Sanako podobno jak jej pozostali z samego opisu wyglądu wywnioskowali, że jest on Cieniem, a jednocześnie nie dawała temu wiary.
Cień jest to termonem określającym upiora, który za życia był czarnym magiem jednak ta przejęła nad nim władze. Z zasady ktoś taki z lubością zabija każdego kto stanie mu na drodze.
- Oscar, który wtedy nie był sobą powiedział, że sam się tym zajmie.
- Cień słuchał rozkazów chłopca? Chyba byłoby lepiej sprawdzić twoje wspomnienia, bo coś mi tu kręcisz dziecko.
Smoczyca działała Paulinie na nerwy i nie tylko jej.
- Może już wystarczy? - wtrącił Shadow.
- Wybacz, ale sama o tym zadecyduje. - swymi gadzio-kocimi oczami posłała mu ostrzegawcze spojrzenie – Jak więc udało ci się uciec?
„Czy ona coś sugeruje? Że niby ich przekupiłam czy co?”
- Ja jej pomogłem. - powiedział czarodziej.- choć nieco się spóźniłem.
- Niech zgadnę. Cień musiał się ciebie wystraszyć i uciec.
Podczas gdy dorośli dyskutowali o zniknięciu Cienia Paulina zastanawiała się czy by nie skorzystać z okazji i nie wyjść z „pokoju przesłuchań” umiejscowionym w jednym z pokoi gościnnych. Zdławiła tą pokusę i spytała głośno przerywają im w pół zdania.
- Mogę już iść?
- Nie tak szybko. - podeszła do niej i wyciągnęła rękę - Teleport, poproszę.
 

Lekko podirytowana Paulina wróciła do swojego pokoju. Serce jej biło jakby przed chwilą zmierzyła się z co najmniej jadowitym wężem. Cieszyła się że ma to już za sobą.
Udało jej się zatrzymać teleport. Wszystko dzięki obecności Shadow oraz tego, że Paweł go nie potrzebował. Przynajmniej na razie bowiem szkolenie kończył we wrześniu, a do tego czasu Cień miał zostać złapany. Jedynym powodem dla którego nie mogli jeszcze wrócić na ziemie był fakt, że Strażnicy pozamykali wszystkie połączenia prócz tych nielegalnych nad którymi nie mieli kontroli by uniknąć przedarcia się Cienia na ziemie. Ponieważ wisior zaliczał się do przedmiotów nielegalnych Shadow musiał przyrzec, że gdy tylko znajdzie drugą połówkę (bez niej był bezużyteczny) i odeśle bratanice zniszczy ten środek transportu. Sanako nie kryła, że robi im przysługę, żeby nie powiedzieć łaskę.
Paulina miała szczęście, że jej stryjek był przy przesłuchiwaniu. Gdyby nie to smoczyca z pewnością przejrzała jej umysł by mieć pewność.
„Nie żebym miała coś do ukrycia, ale mam chyba prawo do prywatności. Poza tym co ją tak interesuje mój umysł. ”
Przekroczywszy próg pokoju zastała Sare stojącą przy oknie.
- Już jestem. - zakomunikowała niewidomej zamykając drzwi. - O czym chciałaś porozmawiać?
- Przede wszystkim chciałam ci coś dać. - kobieta odwróciła się mniej więcej w jej stronę, choć jej oczy wodziły gdzieś koło drzwi.
Paulina podeszła do niej i złapała ja za rękę. Dopiero wtedy szare przymglone oczy ją wreszcie namierzyły.
- Najpierw jednak – kontynuowała – Czy miałaś może ostatnio jakieś ciekawe seny?
Te pytanie słyszała bardzo często zadawane zarówno przez nią jak i przez ciotkę Samantę i Ewe jej mamę. Dopiero niedawno zdała sobie sprawę jak bardzo ta wiedza jest dla niej prywatna.
- W pewnym sensie...
”Czy to że widziałam moich rodziców martwych, albo że dom w którym obecnie się znajduje spłonie przez Alex-podobne stwory zalicza się do rzeczy ciekawych? Bo jak dla mnie to już podchodzi pod upiorne/mroczne.”
- Na przykład takie które zdarzały się w sposób dosłowny.
„Nie jeśli nie liczyć tego o smoku...ale to przypadek, podświadomość...”
Nijak jednak nie potrafił sobie wyjaśnić tego, że przyśniła to jeszcze zanim odkryła, że takowe istoty istnieją w tym świecie, a już tym bardziej, że Paweł nim jest.
- Takie o których opowiadałam ci...
- Nie wierzę już w takie rzeczy – przerwała jej.
- Nie chcesz wierzyć?
- To tylko przeczucia, zawsze je miałam i nie tylko ja. Kobieca intuicja, domysły, obrazy wywołane przez podświadomość.
- Możliwe. - zaczęła uważnie dobierać słowa – coś w tobie to ogranicza, poza tym twój dar jest bardzo słaby, a sceptycyzm wzięty z realnego świata w niczym tu nie pomaga.
- Przepraszam, ale myślałam że jestem niemagiczna i nie mam mocy.
Sara zastanawiał się przez chwile. Paulina wiedziała że należy ona do osób które zawsze mówią prawdę choć przedstawiają ją w nieco pokręcony sposób.
- To nie ma nic wspólnego z mocą magiczną...Jest to błogosławieństwo dane nam przez Bogini Światła, a które jest dziedziczone z matki na córkę w obrębie naszego klanu.
„Żebym nie musiała mówić co możesz sobie zrobić z tym błogosławieństwem.”
-Eh...- westchnęła Sara jakby umiała czytać jej w myślach. wyciągnęła bransoletkę.- Twoja mama chciałaby byś to nosiła. - Paulina przyjrzała się podejrzliwie przedmiotowi. - Kiedyś należała do niej. To magiczny artefakt, czyli coś co działa nawet na niemagicznych. Ten jednak reaguje tylko na kobiety z naszej rodziny. - podała ją nastolatce – powinna ci pomóc odróżnić prawdę od sennej iluzji oraz blokować twoje...koszmary. Nie zobaczysz niczego jeśli nie będziesz tego chciała.
Paulina wzięła do reki przedmiot i dokładnie obejrzała. Składał się z pięciu przywieszek oddzielonych przez niewielkie koraliki. Zapięła srebrny łańcuszek na swojej przegubie i momentalnie poczuła się jak w kajdankach. Nie była przyzwyczajona do takich ozdób. Nawet teleport trzymała w plecaku zamiast na szyi. Jedyną jej biżuterii był kolczyk w pępku mimo że miała przekute uszy.
- Moja mama też jest kapłanką?
- Była. Miała duży dar widzenia z którym była związana niemal tak bardzo jak ja. - Paulina domyśliła się że przywiązanie Sary brało się z tego że jest niewidoma. Tylko we śnie może się przekonać kto jak wygląda. - Jednak musiała go odrzucić.
- Odrzuciła. Dlaczego?
- Cóż...kapłanki są dziewicami.
- Aha.
„Przez tatę.”
- Twoje narodziny były ostatnią rzeczą jaka jej się przyśniła. - Następny zdanie wypowiedziała szeptem. - Wiedziała kim będziesz i kim się staniesz.
- To kim się stanę?
- To po części zależy od ciebie.
„Tylko po części?” - czuła, że ta rozmowa coraz bardziej ją drażni.
- Łał... znaczy nie całe moje życie jest z góry zaplanowane. Jakże się cieszę – nie potrafiła ukryć sarkazmu i buntowniczej nuty swojej wypowiedzi.
-Rozumiem że potrzebujesz czasu by to przemyśleć.
- Mylisz się. Ty nic nie rozumiesz, a żaden czas tu nie pomoże. Nie wierzę we wróżby, horoskopy, sny i w ogóle w przeznaczenie. - to powiedziawszy wzięła książkę ze stoliczka nocnego i szybkim krokiem wyszła z pokoju w drzwiach mijając się z chroniącym Sarę elfem. 

Brak komentarzy: