poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 54: Smocza klątwa


Alex trząsł się z zimna, usta zrobiły mu się sine, a twarz biała jak ściana. Był cały mokry. Jednak wyglądało na to, że już się opamiętał i nie będzie musiała z nim walczyć. Zresztą nawet gdyby musiała, nie miałaby już zupełnie siły. Oboje zmęczeni oparli się o ścianę.
- Dlaczego ty jeden się „przebudziłeś” z tego stanu? - zapytała w końcu czerwonowłosa, gdy oboje złapali oddech.
- Wpadłem do wody.
- Paweł także wpadł i nic to nie dało.
- Nie wiem – powiedział szczerze i zamyślił się. – Może to dlatego, że już miałem do czynienia z tym wilczkiem. – Wskazał na posążek. - Tylko tamta iluzja była nieco inna. W pewnym momencie zrozumiałem, że jestem w iluzji, tylko nie wiedziałem, jak z niej wyjść. Potrzebny był jakiś bodziec z zewnątrz.
- Już myślałam, że ty jeden posłuchałeś mojego polecenia. Chyba powinniśmy sprawdzić, czy nic im nie jest i czy nie wrócą do tamtego stanu.
- Raczej już nie będą chcieli nas zabić...
Chłopak zauważył, że całe ubranie się do niego klei.
- Nie obrazisz się jeśli, najpierw sprawdzę, czy sam nie mam jakiejś otwartej rany? No wiesz czy nie krwawię...
- Wiem, co to rana otwarta – zauważyła, mając wrażenie, że robi z niej idiotkę.
Paulina prawie zapomniała o zagrożeniu, jaką jest jego krew. Zawsze jak o tym myślała, przypominała jej się pewna choroba z jej świata – AIDS. Z ta różnicą, że człowiek z wirusem HIV nie traci duszy i nie zmienia się w upiora. Te przemyślenia przerwał jej Alex, który zdjął wierzchnią koszulę i zabierał za rozsupłanie rzemieni na rękawach białej. Paulina odwróciła wzrok. Psotka i Meg przycupnęły na kamiennym podłożu niedaleko basenu. Najwyraźniej wróżka, mimo wrodzonej nieśmiałości, próbowała zagadać, ale ptak widocznie nie był zainteresowany zawieraniem znajomości, bo nie odrywał wzroku od swojego pana, który wyciskał wodę z ubrań, oszczędzając w ten sposób manę. Tylko spodnie wysuszył magią.
Na barku, lewym boku i miejscami na ramionach miał głębsze zadrapania. Ich obecność od początku zdradzały dziury w i tak nie najlepiej wyglądającym ubiorze. W pewnym momencie błysnęło zielone światło i wszystkie po kolei zaczęły znikać. Paulina pomyślała, że to trochę śmieszne, że on dygocze z zimna, gdy ona wręcz się zgrzała podczas walki i czuła jakby lód na którym siedziała miał się za moment roztopić. Ręka ją zapiekła na całej długości. By nieco przygasić ból, chwyciła jeden z większych odłamków zamarzniętej wody i przyłożyła do skóry. Alex zauważył to, gdy skończył się leczyć i wkładać ciuchy.
- Coś ci się stało w rękę –  bardziej stwierdził niż zapytał.
- To przez Pawła. Nikt mnie nie uprzedził, że potrafi tak mocno uderzać. - Spojrzała na dziurę w ścianie, którą utworzył, chcąc przerobić jej głowę na krwawą miazgę.
„W dodatku już wcześniej coś miałam z tą lewą ręką” - pomyślała, wspominając upadek z drzewa i przebudzenie się na brzegu jeziora po wpadnięciu do rzeki Alwiny.
- Pomóc?
- Znaczy co? Dobijesz mnie? - powiedziała zdając sobie sporawe, że na chwile obecną wszystko ją boli.
Nogi przeszły paręnaście kilometrów w tym część biegiem, brzuch który się skręcał z głodu, ręka i cała reszta.
- Taa...śmierć to jest jakaś ulga, ale nie o tym mówię. – Złapał ją za rękę.
W tej chwili nastolatka przysięgłaby, że jej krótkie włosy stanęły jej dęba. 
Ręka która jej dotknęła była wręcz lodowata. Prawdopodobnie przez  to, że jej właściciel niedawno wpadł do zimnej wody. Możliwe też, że to dlatego że ona sama czuła sie na zgrzaną.
 Nawet nie zdążyła zaprotestować nim chłopak podwinął jej rękaw i zlokalizował miejsce do którego niedawno przykładała lód. Ostrzegł ją że może poczuć przez chwilę zimno i rzeczywiście poczuła. Jakby jej nerwy zamarzły. Wystraszyła się myśląc, że za moment odmrozi sobie kończynę, albo straci w niej czucie. Mimo to ufała mu na tyle, że miała pewność, iż nie zrobi jej świadomie krzywdy. Pozostawała co prawda kwestia tej nieświadomego, niecelowego okaleczenia jej, ale o tym wolała nie myśleć. Syknęła kilka razy, ale z czasem poczuła ulgę. Wszystko było w porządku dopóki, coś powyżej złamania nie zaczęła się odzywać. Była to jej pieczęć. Kiedy lodowe znieczulenie dotarło do jej śladu po oparzeniu wiedziona impulsem, nad którym nie panował wyrwała swoją dłoń
- Odwal się ! - krzyknęła po czym szybko zasłoniła usta.
Pierwszy raz powiedział coś takiego. Na co dzień udawało jej się panować nad sobą i nie wysławiała się tak...agresywnie i niekulturalnie. Alex jednak nie bardzo się tym przejął.
- No dobra...- Wzruszył ramionami. – Zresztą nie spodziewałem się podziękowań.
Nastał niezręczna cisza. Paulina nie wiedziała co powiedzieć.
Paweł i Amber zostali jedynie lekko potłuczeni i ich życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo. Alex nie widział też potrzeby, by ich wiązać. Gdy wrócił na miejsce po pewnym czasie okazało się, że ciekawość czarodzieja jest silniejsza od jego skłonności chowania urazy.
-Mogę wiedzieć jak udało ci się go uśpić? - Wskazał na Pawła.
Paulina sama nie była pewna więc opisała końcówkę starcia. Alex uzupełniał jej lakoniczne wypowiedzi zadając pytania, aż doszedł do następujących wniosków:
- Uderzyłaś Pawła będącego w postaci smoka w głowę, a ten chwilę później spał? Wygląda to tak jakby smoki miały za uchem czuły punkt. Jak niektóre gady...interesujące – spojrzał na Pawła jak na okaz w terrarium.
-Interesujące? Raczej straszne. Ktoś kogo znam od dzieciństwa ma jakieś gadzie odruchy...
Alex zaczął się śmiać, a ona nie bardzo wiedziała, czy to z niej, czy z czegoś innego.
- Przepraszam. Tak mi się coś przypomniało.
Paulina tak długo wpatrywała się w niego z niemym pytaniem, że w końcu wyznał co mu chodziło po głowie. W końcu nie była to żadna tajemnica.
- Przypomniało mi się jak kiedyś Violett zamieniła go w żabę. Nawet nie pamiętam o co wtedy poszło. Zanim z pomocą pewnego kolegi nie wróciłem do własnej postaci. Miałem okazję z bliska przyjrzeć się światu z punktu widzenia żaby. Miał dużo szczęście, że nie był w tym zupełnie sam. Po tym wszystkim przestaliśmy raz na zawsze dręczyć żaby, a z czasem i inne zwierzęta. - Ponownie się uśmiechną tym razem przeszły ją dreszcze gdy dodał – Może gdyby ktoś ciebie przemienił w gada na jakiś czas to zwalczyłabyś tą fobię.
- Tak...bardzo zabawne.
- Tak, choć klątwa zmieniająca w żabę, a w smoka to nie to samo. - widząc, że dziewczyna najwyraźniej się zainteresowała i zdziwiła jednocześnie przeszedł do wytłumaczenia jej tego iż na Pawle tak jak i na pozostałych pół smokach ciąży coś w rodzaju klątwy. Zmusza ich ona do tego by przemieniać się w smoka dopóki z powierzchni ziemi nie zniknie ostatni demon. Czarodziej do tej pory myślał, że to kolejna plotka, mająca usprawiedliwić istnienie Strażników i przekonać wszystkich, że wszystko co robią jest dla wyższego dobra. Od kiedy na własne oczy zobaczył co pierścień zrobił z Oscarem nieco zmienił zdanie. Pojawiało się tylko pytanie: Skoro taki jest powód istnienia tej smoczej klątwy to jaki cel mają Magowie Kręgu? Dlaczego wygląda na to, że oba te organizacje są od siebie niezależne?
Paulina chcąc nie chcąc musiała przyznać, że o tym nie wiedziała. Wówczas Alex zauważył, iż dziewczyna powiedziała iż znam Pawła od dziecka, co go zainteresowało. Musiała mu nieco pokrętnie wyjaśnić, że mieszkali w tym samym miejscu i znali się z widzenia z pewnego miejsca. Jednak zgodnie z prawdą zaznaczyła, że całkiem niedawno dowiedziała się o tym, że jest on smokiem.
Była to ich najdłuższa jak dotąd rozmowa. Oboje nie mieli nic do roboty oczekując aż ich towarzyszę wstaną, a sami również nie mieli sił się dalej ruszać. Cała złość jaką Paulina żywiła do czarodzieja po ich kłótni zelżała, mimo iż chłopak nie zrobił nic by naprawić to co powiedział wcześniej. Doszła do wniosku, że nawet gdyby przeprosił ją nie zmieniłaby zdania o nim.
- Dlaczego przez cały czas traktujesz mnie jak smarkulę, z którą można robić co się chce.
- Nie. Traktowałem cię jak niemagiczną.
- To brzmi jak rasizm.
- Nie uważam, że czarodzieje są lepsi, po prostu jestem świadom istniejących między nami różnic. Zauważyłaś że w mieście zabrakło pewnego naszego znajomego.
- Tobiego? - To imię od razu jej się skojarzyło. Wówczas zrozumiało kogo przez cały czas brakowało jej wśród grupki dzieci.
Alex obwieścił jej iż obudziły się w nim moce co jej nie mieściło się w głowie.
- Twój Haku ci o tym nie powiedział prawda? Widzisz ci ludzie tylko z pozoru są tacy tolerancyjni. Zauważyłaś jak reagują na Amber? Nie podoba im się, że elfy znajdują się w ich mieście dlatego tak odmawiali pomocy Strażników, dlatego wyhodowali ten zabójczy las, by odciąć się jak się da od świata zewnętrznego – Alex urwał, zrozumiawszy że trochę się rozgadał i schodzi z tematu. - W każdym razie Odwołuje to po tym jak udało ci się odzyskać wspomnienie i przejść labirynt.
- Skąd wiedziałeś, że mogę go przejść i was w dodatku przeprowadzę
- Nie wiedziałem – Alexa zaskoczyło te pytanie - pomyślałem, że skoro zwykli ludziom udało się przeprowadzić Szamana tak daleko to skoro ty należysz do klanu który jest wymieniony na tamtej ścianie to tym bardziej powinno nam się udać. Poza tym mnie i Amber nikt nie prowadził przez dłuższy czas. Mieliśmy szczęście, że się nie minęliśmy.
- Obawiam się, że nigdzie dalej was nie oprowadzę. Nie jestem członkiem Kręgu i nie wiem co czeka nas dalej, o drodze powrotnej nie wspominając.
- Wraz z Amber sporządziliśmy schematyczną mapkę. Jakoś stąd wyjdziemy.
- O ile w następnym pomieszczeniu nic nas nie zabije.
- Czujesz się odpowiedzialna za nich prawda? Za Pawła i Amber. Gdyby nie ty nie dotarłby tutaj i już dawno dał sobie na wstrzymanie, a Amber nie ma z tym nic wspólnego. Ja wszedłem w to z ciekawości z własnej woli, ale oni nie dotarli by tu.
Paulina opowiedziała mu, że co prawda wiedziała już wcześniej, że sama sobie nie poradzi, jednak nie spodziewałam się że to będzie aż tak poważne. Sara mówiła, że ważą się losy świata, ale wtedy to brzmiało jak bajka. Nierealna fantastyczna bajka. Odwieczna walka między siłami dobra i zła. Nawet ktoś użył stwierdzenia „ciemna strona” i potrafiła brać tego tak całkiem na poważnie. Nie miała to być wycieczka krajoznawcza. Po prostu myślała że w najgorszym razie złapią ich Strażnicy i zawloką do domów. Że znajdą jakieś zapiski, dokumenty, albo mapę czy coś... Nie spodziewałam się wpaść do morderczego labiryntu, na końcu którego znajduje się Pierścień. W jej głosie pobrzmiewała ironia. Wtedy doszła do wniosku, że tak naprawdę nikt nie powiedział co będzie na końcu. Po prostu to wiedziała, bo co innego mogłoby być chronione przez tyle pułapek? Co innego mogło się znajdować pod Świątynią Boga Powietrza jak nie II Element ?
- Nie chcesz go znaleźć? - spytał Alex w pewnym momencie.
- A po co mi on? Jakbym chciała Pierścień to ukradłabym ten, który ma Sanako, albo...nie wiem. Połączyłabym siły z tymi złymi. Uciekając z domu byłam zdecydowana odkryć swoja przeszłość.
Już chciała się spytać czego on sam tu szuka, Pierścienia czy czegoś innego, ale on ją wyprzedził.
- Po co?
- Jak to po co? Jak się nie zna swojej przeszłości to nie można się odnaleźć w teraźniejszości i nie ma się przyszłości.
- Mnie nie obchodzi moja przeszłość. Gdyby się dało najchętniej bym się od tego wszystkiego odciął.
"Mam mówiła mi, że gdy ktoś nie zna swojej przeszłości to nie odnajdzie się w przyszłości. Eh...To by wyjaśniało dlaczego tak trudno podjąć mu decyzje. Co zamierza zrobić znalazłszy się w środku tego wszystkiego? A może już wybrał, choć zachowuje się jak bierny obserwator."
- Ciągle się zastanawiasz dlaczego nie chciałem dołączyć do twojej drużyny?
- Już nie mojej. Niedawno ustaliliśmy, że oficjalnie to Paweł jest liderem.
- Skąd u ciebie te poświecenie? - zaśmiał się.
-To nie żadne poświęcenie. Po prostu doszłam do wniosku, że jako przyszły Wybraniec powinien umieć dowodzić, a nie nauczy się tego bez praktyki. 
- Założę się, że nie dasz radę bez wydawania rozkazów. Z tego co zauważyłem lubisz się rządzić – droczył się z nią aż wreszcie przyjął ten zakład biorąc go na poważnie.
______________________________________________________________________

Nareszcie. Teraz mogę spać spokojnie. Właśnie zrobiłam pierwszy krok do przodu od naprawdę bardzo dawna.  Teraz jeśli chcecie mogę dodawać rozdziały raz w tygodniu. Prawdopodobnie nie poznacie przez to zakończenia przed końcem roku, ale przynajmniej się za bardzo nie pogubicie. 

Czy ta czcionka nie jest przesadnie duża?  Wydaje mi się, że ułatwi wam to czytanie, ale może przesadzam. 

Brak komentarzy: