sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 39: Zarażony

Paulina siedziała w kuchni wyglądając znudzonym wzorkiem za okno. Nie padało. Jednak widok tak wcześnie zachodzącego słońca ją zdołował równie mocno co Violett widok chmur burzonych po tym jak rozwiesiła pranie.
„Jak nudno...Niech się coś wreszcie coś wydarzy, bo zaraz zasnę.”
Nagle jej uwagę przyciągnęły hałasy dobiegające z salonu.
-Co się stało!? Kto, co jej to zrobiło? - usłyszała stłumiony przez drzwi głos Sora.
Słychać było, że chłopak jest zdruzgotany. Jeszcze nigdy nie słyszała by tak krzyczał. Nie dosłyszała odpowiedzi, a gdy weszła do pokoju krew odpłynęła jej z twarzy. Co prawda chciała by coś się wydarzyło, lecz z pewnością nie coś takiego. Nie z pewnością nie to miała na myśli. Poczuła, że nogi się pod nią uginają.
Ujrzała zakrwawioną Amber noszoną na rękach przez Oscara. Biorąc po uwagę jego niedawną przeszłość niektórzy Strażnicy patrzyli podejrzliwie. Elfka była cała w siniakach, zadrapaniach i ranach ciętych.



Czarnowłosy zamiast się tłumaczyć gestem pokazał by zrobili przejście.
- Odsuńcie się. Trzeba ją gdzieś położyć.
Cierń starał się zachować typowy dla siebie spokój i zadziwiająco dobrze mu szło co Paulinę osobiście zdenerwowało. Brat poszkodowanej odsuną się od drzwi, znajdujących się po prawej stronie kominka, uprzednio je otworzywszy. Oscar zaniósł pół elfkę do pokoju gościnnego. Czerwonowłosa stała zszokowana przez chwile.
„Co jej to zrobiło...?Czy ona...?”
Z wahaniem ruszyła w stronę korytarza i dalej szła po głosach.
-Czy ona żyje? Jest blada. - padło pytanie, które próbowała sobie zadać Paulina.
Sama myśl o odmownej odpowiedzi zmroził ją do kości. Przed oczami stanęła jej uśmiechnięta buzia elfki, jej infantylne gesty. tak straszna...i to dla niej, która znała ją kilka dni.
„Co teraz musi przeżywa Sora, który ja zna prawie całe życie?”
Paulina przekroczyła próg i była światkiem jak Sora trzymając bladą rękę mierzy puls. Odetchnął z ulgą widząc, że jego siostra oddycha, mimo to jej stan cięgle nie był stabilny i wszystko jeszcze mogło się zmienić.
-Straciła dużo krwi. Przyniosłem ją najszybciej jak tylko mogłem. Muszę jeszcze wrócić po Alexa.
-Jego też...? Co to było?
-Em...Zarażony.
-Skąd tu się wziął? W okolicy nie powinno żadnych być....- zaciekawił się ktoś, ale Paulina nie interesowała się kto to.
Wszystkie elementy ułożyły się w całość. Jej wspomnienie, które ni z tego ni z owego przypomniało jej się ostatniej nocy, połyskiwanie bransoletki, jej przeczucia, chęć zdradzenia tajemnicy Amber mimo, że tak naprawdę nie widziała ku temu powodu. Gdyby wtedy jej powiedziona może to by się nie stało.
„Od tego nie da się uciec” - spojrzała na bransoletę i znowu miała to dziwne uczucie jakby miała na sobie kajdanki, jakby ktoś jej związał ręce.
W tym czasie blondyn zmienił prowizoryczny opatrunek Oscara na porządne świeże bandaże. Całe prześcieradło było brudne od zaschniętej krwi. Normalnie takie zabiegi powinno się wykonywać na stołach operacyjnych lecz nie było w pobliżu szpitala, a stół był zajęty, nie wspominając, że za mały na elfa wzrostu Amber. Sara i Oscar wymienili kilka zdań na osobności. Po czym czarnowłosy wyszedł mijając się w drzwiach z Midori i Cieniem. Czerwonowłosa jeszcze nigdy nie widziała by smoczyca się bała. Tym razem jednak w jej oczach widniał autentyczny strach i troska o podopieczną.
„Nie jest taka zła na jaką wygląda.”
Zobaczywszy, że Oskar skieruje się do wyjścia dziewczyna otrząsnęła się. Miała do wyboru zostać i upewnić się że Amber przeżyje lub iść z nim.
„Na niewiele się tu przydam. Poza tym będzie tu miała opiekę” - pomyślała o jej bracie, mistrzyni i domownikach.
Spojrzała ostatni raz w stronę przyjaciółki, mając nadzieje że zastanie ją nadal żywą i pobiegła za kuzynem.
- Dam rade sam. - poinformował ją gdy zauważył, że ta zmieniała buty.
-Idę z tobą. - powiedziała biorąc pelerynę z kapturem z wieszaka.
-Mówiłem już że...- urwał widząc, że czerwonowłosa zdejmuje płaszcz z wieszaka i wychodzi na zewnątrz.
To nie była prośba, czy pytanie tylko stwierdzenie faktu, wręcz rozkaz. Młodzieniec westchną. Nie było czasu na kłótnie. Szybkim krokiem ruszył po schodach i dalej przez barierę chroniącą dom. Miał nadzieje, że dziewczyna nie nadąży i zmieni zdanie, jednak ta nie odstępowała go na krok dzielnie wyciągając nogi.
Pół drogi przeszli w milczeniu.
-To nie zwierze ich zaatakowało. - zaczęła Paulina.
Czarnowłosy milczał.
-Oboje by sobie poradzili.
-Co sugerujesz?
-To Alex to zrobił prawda?
-Dlaczego tak uważasz? - gdyby nie fakt, że się śpieszyli z pewnością by przystanął.
Postać Oscara niemal wtapiała się w otaczająca ich ciemność.
-To dzieło Zarażonego. Na ten kontynent zaraza nie dotarła. - ściszyła głos. - Alex jest tu jedynym zarażonym.
-Mimo to zdecydowałaś się iść?
-Jak to z nim jest? - odpowiedział pytaniem - Nie wygląda jak...
-Jak upiór, Cień? Bo też nim nie jest. Trudno powiedzieć czym jest. Czarna krew zwykle nie działa na czarodziei. To trudno wyjaśnić. Można powiedzieć że od nich się bierze, a konkretnie od Cieni. Gdy czarny mag zostanie opętany przez szkutę, którą uprawia zapomina o poprzednim ludzkim życiu i dokonuje się przemiana. Jednak Alex ma tak jeszcze zanim odkrył moce więc ta opcja jest wykluczona. Możliwe że Shadow wie więcej, ale....
Pewnie nie powie.Ataki z pocztu były nie groźne. Coś raz na rok pękło, czy się potłukło, ale po jego 16 urodzinach pogorszyło się na tyle że gdy zaczął coś przeczuwać ukrywał się w swojej kryjówce. Skąd o tym wiesz? O krwi?
-To było drugiej czy trzeciej nocy u Shadow. Lunatykowałam i... to głupie ale wydaje się, że ty mnie przyciągałeś znaczy...pierścień. Gdy się ocknęłam byłam całkiem zdezorientowana. Jakimś trafem się spotkaliśmy...
-On często robi takie nocne podchody.
-Jakiś łucznik strzelił do Alexa i...- urwała przypominając sobie tą scenę. Wspomnienie stanęło jej przed oczami.
-Nie zwalniaj. Jesteśmy prawie na miejscu.
Paulina przyśpieszyła kroku i dokończyła opowieść.
-Wtedy zauważyłam, że krew jest czarna i skojarzyło mi się z tym co mnie wcześniej napadło, ale nie bałam się...znaczy bałam się, ale nie jego tylko...- urwała zdając sobie sprawę, że za wiele zdradza. Nie było powodu by się teraz zwierzać.
Chłopak zamyślił się.
- Tutaj – wskazał dalszą drogę. Przeszli przez wejście do jaskini i szybko przemierzając szerokie naturalne korytarze. - To musiało być dla ciebie nieprzyjemne przeżycie.
Po pewnym czasie dotarli do jamy na środku, której leżał ciemno zielony kształt. Paulina uklękła koło niego. Alex wyglądał w miarę dobrze nie licząc tego, że był bledszy niż go sobie zapamiętała.
- Nie powinnaś się w to mieszać. - szepnął czarnowłosy

-Co ty sobie wyobrażasz ? Jak można trzymać coś takiego pod dachem? Jako Były Strażnik powinieneś znać zagrożenie i procedur.- Nie ma powodu by go zabijać.
- On niemal zabił moją podopieczną!!! Do tej pory nie wiemy, czy ona z tego wyjdzie. Jeśli myślisz, że to tak zostawię to się mylisz.
Sanako i Shadow kłócili się w salonie. Do pokoju wszedł Oscar który przed ich rozmową, przemkną się z Alexem na piętro i zostawił go pod opieką Pauliny. Jasnowłosy wciąż był nieprzytomny, ale wszystko wskazywało na to, że wyjdzie z tego.
-Przepraszam. Co tu się dzieje? - spytał wtrącając się do rozmowy.
-Badanie umysłu Amber zdradził nam szczegóły całego zajścia. Już wiem kim jest wasz Alex. - oznajmiła mu czarnowłosa.
Shadow posłał mu spojrzenie jakby chciał powiedzieć „Próbowałem ich powstrzymać, ale...”
- Gdzie on jest? - elfka nie wiedzowa, że poszukiwany jest bliżej niż jej się wydaje.
-To nie tak, on...
-Jest niebezpieczny dla otoczenia. - dokończyła za młodzieńca.
Mężczyźni wspólnymi siłami wyjaśnili jej jak to wygląda u Alexa. Wyglądało na to, że elfka nie patrzyła już na niego jak na potwora którego trzeba zabić, jednak nadal wiele rzeczy jej się nie podobało. Burzliwa dyskusja
-Takie ataki zdarzają się bardzo rzadko. - zakończył Oscar. - i do tej pory nie było ofiar. -To wypadek.
-Jednak ich siła rośnie i nie są cykliczne. Nie jesteś w stanie ich przewidzieć. Nie masz nad nim żadnej kontroli. Zaniedbujesz obserwowanie go podczas tych „trudnych chwil”. On sam nic nikomu nie mówi Gdyby nie domyślność Oscara wszystko mogło się skończyć gorzej.
Po dłuższej dyskusji Sanako oznajmiła, że podjęła ostateczną decyzje. Alex miał pojechać do stolicy, by zbadać jego stan oraz by umieścić go w miejscu w którym nikomu nie zrobi krzywdy. Była to jedyna alternatywa wobec jej pierwotnego planu – spalenia go na miejscu. Nie rzucała słów na wiatr i jak wspomniała nie zamierzała tego tak zostawić i dać mu spokój.
- Mamy dość kłopotów przez Cienie, - motywowało tą ostrożność - jeśli się okaże, że powstaje nam tu jakiś nowy rodzaj Zarazy...
- W krwi nie widać żadnych zmian, nic w niej nie znajdziecie.
- Wybacz, ale ta twoja piwniczka nie jest godnym źródłem informacji.
-Sprawdziłem to wystarczająco dużo razy by mieć pewność. - zapewniał brunet.
Strażniczka zignorowała to jednak i pewnym krokiem wyszła z pokoju. W tej chwili najważniejsza była Amber, której stan zadawał się pogarszać zamiast polepszać. Całe towarzystwo połączyło swą skromną wiedzę medyczną by jej pomóc. W tym całym zamieszaniu nikt nie zauważył, że kogoś zabrakło. Ktoś jeszcze nie wrócił ze wspólnych poszukiwań.

Brak komentarzy: