poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 42: Odzyskane wspomnienie

Za oknami panował późny wieczór. Drzewa szumiały cicho. Księżyce co jakiś czas wyglądały zza wachlarza chmur. Przez co tajemnicze cienie w pokoju walczyły z całkowitą ciemnością rozpraszaną jedynie przez jedną pojedynczą świeczkę, która powoli się wypalała. Paulina siedziała w piżamie na skraju łóżka. W całym domu panowała grobowa cisza. Mimo to nie mogła się przekonać do zdmuchnięcia płonienia topiącego wosk.
W ciągu dnia Alex unikał wychodzenia z pokoju. Nie mógł wyjść do łazienki, by nie narazić się na mordercze spojrzenia Sora lub pełne strachu Luny. Sanako zachowywała się jakby w każdej chwili była gotowa przebić jego serce kołkiem gdyby ten czegoś próbował. Co ciekawe jasnowłosy zdawał się na to nie reagować, jakby to nic mu nie robiło. Sora mówił że to dlatego że upiory nie mają uczuć, więc ponieważ on jest pół-upiorem to są one co najmniej przytłumione. Paulina mimo wszystko nie potrafiła w to wierzyć.
Oczywiście Oscar wszystko czarodziejowi wyjaśnił. To co zrobił, jakie mogą być tego konsekwencje oraz że niedługo zostanie zaprowadzony przed oblicze Najwyższej Rady Strażników (NRS), która postanowi co z nim zrobić. Możliwości było wiele, a uzależnione były głównie od tego, czy będzie współpracował i czy jego niedoszła ofiara przeżyje by opowiedzieć swoją wersje. Sanako obiecała, że w przedstawi sprawę jak bezstronny obserwator i poda czynniki łagodzące. Ponoć w najgorszym wypadku miano pozbawić go mocy.
„To nie moja wina, że tajemnica Alexa się wydała. Sam jest sobie winien.” - tłumaczyła sobie od rozmowy ze zjawą. 



Niestety przez ta myśl doszła do nieprzyjemnego wniosku.
„Tak w zasadzie nic nie jest moją winą...nic nie zrobiłam i na żadne wydarzenie nie wpłynęłam. Nawet gdybym się nie pojawiła w tym świecie Aurellwood poradziłoby sobie z gaszeniem pożaru po Oscarze. Moja ucieczka też nic nie dała. Strażnicy znaleźli by go mimo to. Nie pomogłam im go odnaleźć, ani uratować odbierając Pierścień. Wcześniej pomogłam Alexowi gdy został postrzelony, ale stało się to prawdopodobnie dlatego że go zagadałam. Poradził by sobie beze mnie. Może nawet Fox nie musiałby się mieszać. Chociaż kto wie może nie bez powodu rudzielec był w pobliżu.
A do czego doprowadziłam? Gdybym nie tknęła medalionu i nie teleportowała się tu. Arisy nic by nie było. Oscar by się aż tak nie obwiniał. Nie zawracałabym głowy Shadow, ten nie prosiłby o pomoc Alexa i w zamian nie dałby mu mieszkania. Przez co chłopak nie spotkałby Strażników. Może to i jest moja wina ale nie bezpośrednio. Tego nikt nie mógł przewidzieć. Takie obwinianie się podchodzi pod paranoje.”
Takie gdybanie, choć bezsensowne zaprzątało jej myśli nie pozwalając spać.
„Do tej pory wcale nie kierowałam swoim losem. Wuj kazał przyjść – przyszłam, Alex kazał iść za sobą szłam, Amber kazała czytać czytałam. Krótko mówiąc sama z siebie nie robiłam prawie nic.
Dobra...koniec ze zgrywaniem grzecznej dziewczynki. Zacznę od tego, że żadna zjawa nie będzie mi dyktować z kim mi wolno, a z kim nie rozmawiać. Ta cała gadka o tajemnicy to zwykły blef, tak naprawdę pewnie nic o mnie nie wie. Nikt nic o mnie nie wie.”
Dopiero te postanowienie pozwoli jej wstąpić do krainy marzeń. W jej umyśle zaczął kształtować się ambitny plan. Potrzebowała tylko kilku dni by go zrealizować. Myśląc o im zapadła w sen.

Spłoszony lisek. Jego oczy. Takie znajome, a spojrzenie niemal ludzkie. Nie... on się nie boi. Po prostu nie chce zostać zauważony. Szelest. Ktoś zwraca jej na niego uwagę. Głos - „Tu cię mam”. Brzmi w nim rozbawienie, samozadowolenie z końca poszukiwań. Zielone oczy wynurzające się z ciemnego dymu. Nie ufała im, pewna że kiedyś widziała podobne w jednym ze swych koszmarów. Broniła się, ale jego nie dało się zranić. Wpadła w panikę. Biegła. Było blisko a jednak mu uciekła. Tak przynajmniej myślała. Czuła zmęczenie. Usłyszała łamiące się gałązki i kroki. Wystartowała do biegu, ale przez kamieniste podłoże potknęła się i upadła.
- Co ty mi zrobiłeś? - jęknęła
Ból. Nieznośny ból głowy.
Nie, to nie był sen. Naprawdę to czuła, ale jego źródłem nie była rana na czole z której sączyła się krew. To docierało z wnętrza jej umysłu. Zapora której próba pokonania przynosiła ból. Mimo to chciała wiedzieć co jest dalej. Metafizyczny mur opadł.
Psotka latała pomiędzy nimi, coś mówiąc, ale dziewczyna na to nie zwracała uwagi. Wtedy na chwilę straciła przytomność. Gdy się ocknęła poczuła jak ktoś ją oparł o drzewo.
-Chyba trochę przesadziłem. – powiedział bardziej do siebie po czym spytał - dlaczego się tak rzucasz? Shadow nic ci nie powiedział?
Nic na to nie odpowiedziała. Nawet na niego nie spojrzała. Była oszołomiona przez ból głowy.
-To nie wygląda dobrze. - powiedział odgarniając jej włosy za ucho i przyglądając się ranie.
Jasnowłosy zdjął rękawiczki i delikatnie przyłożył rękę do jej czoła. W pierwszym odruchu skrzywiła się gdy poczuła szczypanie. Spojrzała mu prosto w oczy chcąc coś powiedzieć lecz słowa uwięzły jej w gardle, gdy zorientowała się, że jego oczy ciemnieją i robią się coraz bardziej brązowe. Zmiana ta była ledwie zauważalna. Nie wiedzieć czemu poczuła się bezpieczniej. On całkowicie skoncentrował się na jej ranie. Zamknął oczy, więc nie zauważył jak ona mu się przygląda.
Nagle ręka chłopaka zaświeciła na zielono, a ona poczuła swędzenie, które zostało stłumione przez kojące zimno. Zupełnie jakby ktoś przyłożył lód. Na przemian traciła i odzyskiwała przytomność. Gdy tylko mogła próbowała oderwać jego rękę od swojego czoła. Kiedy jej się to udało okazało się, że rozcięcie na głowie zniknęło i już jej nie boli.
-Mogłem to przewidzieć. Niemagiczni zawsze panikują z ble powodu. Tym razem dotkną je czoła tylko jednym palcem.
- Za chwile o wszystkim zapomnisz. No...przynajmniej w teorii, bo jeszcze tego na nikim nie testowałem.
Zanim zdążyła zaprotestować, zielone światło ponownie rozbłysło.
-Amnestia – po tym jak wypowiedział te słowa dziewczynie zakręciło się w głowie i na dobre odpłynęła.

Obudziła się w całkowitych ciemnościach. Świeczka zgasła, a księżyce na moment znikły za chmurami.
„Dlaczego dopiero teraz to sobie przypomniałam? Dlaczego tego wcześniej nie pamiętałam? Czy to co powiedział to było zaklęcie? Jeśli tak to znaczy...”
-Ten nawiedzony debil był w moim umyśle i ukradł mi wspomnienie. - uświadomiła sobie.
~Kto? - spytała Psotka sennie.
-A kto mógłby być aż tak bezczelny! - prawie krzyknęła.
Nastolatka czuła jakby miała zaraz wyjść z siebie i stanąć obok. Jej duma została mocno naruszona. Nie przejmowała się analizowaniem samego snu. Ważne że wiedziała, że było to wspomnienie, które straciła.
W ekspresowym czasie ubrała się. Nie zamierzała się mścić w szlafroku. Wpadła do pokoju naprzeciw jej własnego i bez większego zaskoczenia odkryła że jest pusty. Przez otwarte okno wpadało mroźne powietrze, które wprawiał w ruch zasłonki. Podbiegła do niego i wyjrzała. Na dole zobaczyła jasną czuprynę znikającą w ciemności.

Na zewnątrz było chłodno, ale Alex nie zawracał sobie głowy okryciem wierzchnim. W najgorszym razie złapie katar. Po rozmowie z Oscarem był zdenerwowany. Jeśli myślą że się podporządkują to są w błędzie.
Nie był pewnie jakie słowo opisałoby jego obecny humor, ale podejrzewał że było to coś skrajnie niecenzuralnego.
„Jak to możliwe, że życie w jednej chwili może się do tego stopnia schrzanić? Co cię nie zabije to cię wk***i.”
Postanowił że z samego rana wygarnie Shadow co myśli o tym projekcie. Najpierw jednak musiał odwiedzić pewną niedoszłą Strażniczkę, która była za głupia by go zabić.

Alex wyszedł przez okno pokoju Amber. Kierował się do siebie. Jednak w pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego, że nie jest sam. Ktoś mu się przyglądał.
-Czy ty słyszałeś o czymś takim jak prywatność? - głos dochodził z ciemnego miejsca pomiędzy drzewami.
Stojąca tam drobna ciemnooka postać rzucała mu spojrzenie, które jasno wskazywało na to, że jest na niego zła.
-Nie powinnaś spać? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Zabrałeś mi wspomnienie. - powiedziała oskarżycielskim tonem, wychodząc spomiędzy drzew.
Miała na sobie płaszcz z kapturem, choć w zasadzie nie potrzebowała go. Jej gniew wystarczająco ją rozgrzewał od środka.
-A....- szybko skojarzył o co chodzi - Nie przeczę, ale widzę, że zaklęcie przestało działać i je odzyskałaś. Nie miałem okazji go poćwiczyć, ale myślę że tym razem powinno zadziałać dłużej. - zrobił krok w jej stronę.
-Nie odważysz się.
-Bo co? Poskarżysz się wujkowi?
-Co robiłeś u Amber? Jej też kasowałeś wspomnienia?
-Cóż za dedukcja... - jego sarkastyczny ton sprawiał, że jej złość rosła.
Zacisnęła dłonie w pięści.
-Wiesz. Nie potrzebuje stryja by ci powiedzieć co o tobie myślę. - odpowiedziała na jego poprzednie pytanie.
-Paulina uspokój się – upomniała ją Psotka.
Wróżka starał się ją przekonać, by nie dawała się ponieść emocją, ale nastolatka jej nie słuchała.
-No słucham. - zachęcił ją chłopak opierając się o ścianę.
-Zgrywasz się, ale w rzeczywistości jesteś tylko nieodpowiedzialnym egoistą, który nie potrafi sobie poradzić w życiu.
-Nie potrafię sobie samemu poradzić ? Hahaha. Śmieszne że mówi to rozpieszczona przez rodzinkę bogata smarkula, która nie ma pojęcia o prawdziwym życiu.
-Co proszę?
Czuła że gdyby teraz czymś w niego rzuciła to na bank przeszłoby przez najmocniejszą z jego magicznych tarcz.
-To co panienka słyszała. A teraz przepraszam, ale mam ważniejsze sprawy na głowie- odwrócił się, ale po chwili coś sobie przypomniał. - a jeszcze coś. Tak a propo pozbywania się świadków.
Podszedł o do niej powoli. Jakby dając czas na ucieczkę. Paulina nie zamierzała się ruszyć czy okazać strachu.
„Blefuje. Nie zrobi tego.”
-Nie boje się ciebie.
- Może powinnaś. Inaczej możesz skończyć tak jak ona – wskazał gestem głowy okno.
Nagle oboje odwrócili się w stronę zbliżających się do nich kroków.
-Paulina!
Usłyszawszy głos Oscara, Alex teleportował się. Gdy Czarnowłosy dobiegł po Alexe nie było już śladu.
-Co ty robisz o trzeciej w nocy sama na zewnątrz ? - spytał gdy mijała go wracając do domu.
-Czy ty mnie szpiegujesz? - spytała z wyrzutem, przyśpieszając kroku.
-Nie mogłem spać, a hałasy zwróciły moją uwagę. - wytłumaczył się.
Prawie mu uwierzyła, ale tylko prawie. Nadal była zdenerwowana, a świadomość kuzyna idącego tuż za nią dodatkowo działała jej na nerwy.
-Nie masz niczego lepszego do roboty? Zawsze musisz wykonywać polecenia Shadow, jakbyś był jego niewolnikiem czy służbą? Wy wszyscy dajcie mi spokój !!
Z całej siły chciała go zranić, choć nie miała pojęcia czemu. Psotka jakoż że nie była jej daimonem miała na nią taki sam wpływ co mucha latająca koło ucha.
-Wiesz dlaczego Pierścień przejął nad tobą kontrole? Wszystko przez twoje marzenie o tym by być jak Shadow, ale puki nie masz mocy to nie mogło nastąpić. Chciałeś mocy, a to ci ją dało i przez to wszystkie te nieszczęścia. Przez to Arisa... - nie dokończyła bo czuła że głos jej się załamuje.
Obróciła się na pięcie zostawiając zszokowanego chłopaka w tyle i uciekła do pokoju.

Brak komentarzy: